‐ Dz‐Dzień dobry… Mógłbym wejść do środka na jakiś czas? Na zewnątrz jest zimno a ja nie mam się gdzie podziać… ‐ Starał się mieć ton pokrzywdzonego dziecka.
Podczas gdy dziewczyna zaczęła robić mu jedzenie on rozglądał się za cennymi rzeczami, jednakże jeszcze nie otwierał niczego, patrzył na to co jest na widoku.
Bóbr:
Byłeś w przedpokoju, więc nie widziałeś tu praktycznie nic, a tylko skończony idiota chowałby tu cokolwiek cennego.
Taczka:
Danie może i mało wykwintne, ale chociaż gotowe.
Położyła więc chleb na talerzu i z talerzem poszła do chłopca. (Z łapy się nie daje jedzenia)
‐Musisz coś jeść… ‐ Powiedziała i podała talerz z chlebem.