Podczas gdy dziewczyna zaczęła robić mu jedzenie on rozglądał się za cennymi rzeczami, jednakże jeszcze nie otwierał niczego, patrzył na to co jest na widoku.
Bóbr:
Byłeś w przedpokoju, więc nie widziałeś tu praktycznie nic, a tylko skończony idiota chowałby tu cokolwiek cennego.
Taczka:
Danie może i mało wykwintne, ale chociaż gotowe.
Położyła więc chleb na talerzu i z talerzem poszła do chłopca. (Z łapy się nie daje jedzenia)
‐Musisz coś jeść… ‐ Powiedziała i podała talerz z chlebem.
Connell FlioNhor, nie bez powodów nazywany Arystokracją, siedział na swoim fotelu i wpatrywał się w ulicę za oknem. Im jest się starszym, tym bardziej lubi się takie zwyczajne widoki. Zwłaszcza w jego wieku.
No więc wpatrywał się w gwarne ulice miasta Hammer, pełne przechodniów najróżniejszych ras, w tym kilku Paladynów. Niestety, Mroczne Elfy z natury są mroczne, więc rzadko kiedy widziałeś tu jakiegoś swojego pobratymca.