I dzięki temu podszedłeś niemalże niepostrzeżenie tak blisko, że prawie mogłeś użyć na nich Magii. Ktoś jednak Cię zauważył, a był to jeden z piechurów, który natychmiast wszczął alarm, a później wszyscy osłonili się tarczami, wystawili przed siebie włócznie i pobiegli, atakując razem.
Najpierw spróbował wyssać życie z trzech, gdyż tego bardzo mu brakowało. Później uznał, że za ich pleców warto przepuścić kilka salw kul śmierci. Sam się odsuwał od nich.
//Taczka, czekaj na swego Rycerza. Może Kuba się zlituje i będę mógł jakoś pomóc.
//Nu, nu, nu, Vładziu, nie ma! Ona ma już swoich NPC i swoją fabułę, Ty drąż własną.
Poza tym: Chcesz wystrzelić te kule tak, by odleciały od Ciebie, okrążyły ich i walnęły w ich plecy, tak?//
//No pewnie, ale musisz użyć ździebko więcej energii i skupić się na pokierowaniu lotu kul/pocisków, bo bez koncentracji lecą na pałę, prosto przed siebie.//
Vader:
//Tak, zostało ich sześciu, zaatakowałeś pierwszy szereg z tych, którzy przeżyli.//
Odskoczyłeś, a oni ponowili atak, tym razem wszyscy.
Taczka:
‐ Złoto i miecz albo życie. ‐ powiedział szef, podnosząc topór.
Vader:
//“Podobnie jak pierwszym,” czyli poprzez wysysanie życia?//
Taczka:
Pokiwał głową, a na jego twarzy pojawił się wyraz zrozumienia. Chwilę później wzniósł topór nad głowę i zaatakował.
Wysysanie życia trochę trwało i sprawdzało się na odległość, więc powiodło się z jednym wrogiem, pozostali atakują razem, odkładając Cię włóczniami i mieczami, przez co nie masz jak użyć kul.
I szaleństwo dopadło trzech, którzy przestali być dla Ciebie zagrożeniem, jedynie dwaj pozostali nim byli, ale atak kulami Magii Mroku i ich wyeliminował.