Miasto Hammer
-
-
-
-
-
Kuba1001
Vader:
Zabiłeś go.‐ To Ork. Dziwisz mu się? ‐ spytał kusznik i posłał jeszcze bełt w kierunku uciekających bandytów, a chwilę później usłyszeliście głośne “Na pohybel sku*wysynom!”
Stał za ladą. Dziwnie, jak na barmana, nieprawdaż?
Taczka:
Człowiek i Krasnolud zaczekali chwilę, nim z lasu nie wyszedł jakiś Elf, dołączając do nich. Ubrany był w skórzane buty, zielone spodnie, koszulę i płaszcz z kapturem, na plecach miał kołczan pełen strzał, w dłoni łuk, a za paskiem dwa sztylety i tyle samo jednoręcznych mieczy. -
-
-
Kuba1001
//Nie robię z Ciebie idioty. Proste działanie ‐ prosta odpowiedź. Zrobiłbym z Ciebie idiotę, gdybym napisał, że zabiłeś swojego konia, a nie konia gońca.//
‐ A jak odpowiem to co? Zdechnę lepiej?‐ Wypada na niego zaczekać. ‐ odparł kupiec.
‐ Kotlety i ziemniaki, do tego jakieś piwo i sałatka.
//Zdałem sobie sprawę, że dopóki Bilo nie zrobi pewnej akcji Gorinem, to będziesz się nudzić tą postacią :V
Może wymyślę wątek zastępczy…// -
-
Kuba1001
Taczka:
I trafiliście pod dom Twego wuja. Co dziwne, trio najemników również się tam kierowało.
Vader:
‐ Śmierć to śmierć.Orkowi przegonienie i tak zdemoralizowanych bandytów nie zajęło wiele, ale i tak zauważyłeś krew na pysku jego Warga oraz taką samą na mieczach. No i radość na szpetnej mordzie.
‐ Z sześć złota.
-
-
-
Kuba1001
Vader:
No to pozostaje jej czekać na posiłek.‐ Ja swego pana nie zdradzę, więc się odwal. ‐ odparł i znów spróbował splunąć Ci w twarz, ale nie dał rady.
‐ Czterech ludzi, pedalski Elf i Goblin. ‐ odparł i zaczął za pomocą szmatki czyścić broń z krwi, a po chwili cała reszta ruszyła dalej, w kierunku białych murów Hammer.
Taczka:
Spojrzeli po sobie zdziwieni.
‐ Tak się składa, że w tym domu mieszka nasz przyjaciel, chyba że coś się zmieniło i mieszka gdzie indziej. ‐ wyjaśnił człowiek. -
-
-
-
Kuba1001
Usiadłaś tam, a po chwili otrzymałaś swoje zamówienie.
Problemem był koń, który przygniótł mu nogi, wliczając w to stopy…
Poza Tobą odmówił tylko Ork, dwaj pozostali mieszkali w Gilgasz, więc było im to na rękę. Wy zaś otrzymaliście po sporej sakwie złota.
‐ Sto sztuk, ale przeliczcie, jeśli nie jesteście pewni lub mi nie ufacie. ‐ rzekł kupiec. -
-
-