Miasto Hammer
-
Kuba1001
Taczka:
Zgłosił się Krasnolud, ale z racji tego, że ciągle zajadał, wybór padł na człowieka, który wyjął fajkę z kieszeni płaszcza, nabił ją tytoniem i zapalił, puszczając kółko z dymu.
‐ Moja przygoda zaczyna się w wieku dwunastu lat, wtedy po raz pierwszy trafiłem na szlak z grupą przyjaciół. Spodobało mi się to tak bardzo, że właściwie żyłem na gościńcu, do domu wracając raz na miesiąc lub nawet rzadziej. W wieku osiemnastu lat opuściłem swój rodzinny dom ze skromnym dobytkiem i wielkim światem przed sobą. Wtedy spotkało mnie coś, co mogło zaważyć na szali dalszego losu jako podróżnika.
Swą wypowiedź urwał, oczywiście w najciekawszym momencie, aby zbudować napięcie i Was zaciekawić. No, w sumie to tylko Ciebie, gdyż Krasnolud skupił się w całości na jedzeniu, a Elf miał znudzoną minę, jakby słyszał tę historię po raz setny.
Vader:
Udało Ci się wyrąbać otwór, z którego zaraz wyleciał bełt, szczęśliwie chybiony.‐ Zabijcie sku*wysyna! ‐ warknął i odsunął się, trzymając za ranę, zaś z Twojej prawej poleciała wystrzelona z wysokości strzała, kierowana w okolice Twojej głowy lub szyi.
-
-
-
Kuba1001
Vader:
Odpowiedzią był kolejny bełt, tym razem kusznik trafił, jednakże na Twoim pancerzu nie zrobiło to dużego wrażenia.Strzałą upadła obok, lecz zaraz poleciała kolejna, a zbiegło się to z atakiem wyprowadzonych z krzaków przez trzy Gobliny, który ustawiły włócznie niczym pikinierzy, i zaszarżowali na Ciebie, wydając przy tym najróżniejsze dźwięki.
Taczka:
‐ Zostałem napadnięty, pobity i ograbiony. Właściwie od pewnej śmierci uratował mnie inny podróżnik, w tych latach był mi niemalże jak ojciec, i to on nauczył mnie wszystkiego, co dziś umiem. No, prawie wszystkiego. ‐ dodał i mrugnął do Ciebie okiem, jakby sygnalizując, że nie jednego asa jeszcze trzyma w rękawie. -
-
-
-
-
Kuba1001
Vader:
O ile Magia nie zadziałała, to uniki zrobiły swoje. Jednakże do walki ponownie rzuciły się Gobliny, rzecz jasna bez pomyślunku i z taką samą strategią.Poza kolejnym strzałem z kuszy, którym dostałeś w bark, nie zareagowali.
Taczka:
‐ Przedstawił mi się jako Montolio, był ślepym tropicielem, mieszkał we własnym zagajniku niedaleko stąd. Wiele mnie nauczył. -
-
Kuba1001
O ile dwa nie chciały się odwalić, to jeden już tak, brocząc krwią i wykonując przedśmiertne drgawki na gościńcu. Tymczasem w Twoim kierunku ruszyły nie tylko Gobliny, ale też strzały, tym razem dwie, więc łucznik zwiększył tępo lub ściągnął sobie kolegę.
Wszystko wskazuje na to, że się udało. Chyba.
-
Vader0PL
Ślepiec
Najpierw strzały, te raczej nie zmienią toru swojego lotu. Więc spróbował je uniknąć. Nastepnie próba pochwycenia włóczni jednego z goblinów i zasłonienie się nim.
///Warto przypomnieć, że jego 4 artefakty sprawiają, że widzi z każdej strony.Rycerz
A więc zaryzykował i wszedł, mając w pogotowiu kolejne dwie kontrolowane kule śmierci. -
-
-
Kuba1001
Michael:
Nic nie stało mu na przeszkodzie podczas drogi, tak więc trafił do domu bez jakiegokolwiek problemu.
Taczka:
‐ Nie musiał mieć oczu, żeby widzieć.
Vader:
Może i strzały widziałeś, ale unik nie poszedł tak gładko, gdy dostałeś jedną w bark. No, ale chociaż przechwycenie Goblina się udało.Poza trupami i ogólnie zdemolowanym pomieszczeniem nie było tu nic ciekawego.
-
-
-
-
Kuba1001
Michael:
‐ Świetnie. Choć no tu, pomożesz mi! ‐ usłyszałeś z kuchni wołanie matki.
Taczka:
Pokiwał głową i zadumał się na chwilę, najwyraźniej zastanawiając się, jak Ci to wyjaśnić, żebyś wreszcie zrozumiała.
‐ Miał wielką więź z naturą. Uwierzysz, że karmił z ręki jelenie, a niedźwiedź pozwalał przejechać mu się na własnym grzbiecie? I to wszystko uzyskał bez wzroku. Miał bardzo mocno wyostrzone inne zmysły, a w walce, lub innej sytuacji, gdy było głośno i chaotycznie, pomagała mu jego sowa, chyba ulubione zwierze. Najzwyczajniej w świecie naprowadzała go na cel pohukiwaniami.
Vader:
Od razu po śmierci kompana był on w natarciu, ale dystans jest zbyt mały, że rzucić włócznią, a do tego rzucić nią skutecznie.Cywile też, ale sądząc po uniformach, to była to zwykła służba.
-