Miasto Hammer
-
-
Kuba1001
Michael:
Nic nie stało mu na przeszkodzie podczas drogi, tak więc trafił do domu bez jakiegokolwiek problemu.
Taczka:
‐ Nie musiał mieć oczu, żeby widzieć.
Vader:
Może i strzały widziałeś, ale unik nie poszedł tak gładko, gdy dostałeś jedną w bark. No, ale chociaż przechwycenie Goblina się udało.Poza trupami i ogólnie zdemolowanym pomieszczeniem nie było tu nic ciekawego.
-
-
-
-
Kuba1001
Michael:
‐ Świetnie. Choć no tu, pomożesz mi! ‐ usłyszałeś z kuchni wołanie matki.
Taczka:
Pokiwał głową i zadumał się na chwilę, najwyraźniej zastanawiając się, jak Ci to wyjaśnić, żebyś wreszcie zrozumiała.
‐ Miał wielką więź z naturą. Uwierzysz, że karmił z ręki jelenie, a niedźwiedź pozwalał przejechać mu się na własnym grzbiecie? I to wszystko uzyskał bez wzroku. Miał bardzo mocno wyostrzone inne zmysły, a w walce, lub innej sytuacji, gdy było głośno i chaotycznie, pomagała mu jego sowa, chyba ulubione zwierze. Najzwyczajniej w świecie naprowadzała go na cel pohukiwaniami.
Vader:
Od razu po śmierci kompana był on w natarciu, ale dystans jest zbyt mały, że rzucić włócznią, a do tego rzucić nią skutecznie.Cywile też, ale sądząc po uniformach, to była to zwykła służba.
-
-
-
Kuba1001
Michael:
Jako kulinarna lebiega mogłeś stwierdzić tyle, że gotuje coś w wielkim garze i kroi warzywa na desce obok.
Vader:
Halabarda byłaby niezbyt użyteczna w zamkniętym pomieszczeniu, ale tak, toporów było nawet kilka.Goblin padł martwy, zaś włócznia przeszyła tylko powietrze. Albo delikwent wyjątkowo cicho umierał.
-
-
-
-
Kuba1001
Taczka:
‐ Zmarli nie są zbyt mobilni, a ja, na szczęście, nie znam Nekromancji.
Michael:
‐ Idź na targ i nakup mi warzyw, tam masz pieniądze. ‐ powiedziała, wskazując na sakiewkę leżącą na stole.
Vader:
//Ale tymi toporami czy Magią?//Twoi przeciwnicy rozgarnięcie nie byli, bo znów posłali strzały z tego samego kierunku co zawsze.
-
-
-
-
-
-
-