Miasto Hammer
-
-
maxmaxi123
Terytion
‐ Mógłbyś mi więcej o nich powiedzieć? Gdzie się znajdują? Jak łatwo ich rozpoznać?Hyun
Podał swój papier. Zbytnio nie polubił Arvena. Wydaje mu się zbyt sztucznie wesoły. A tacy zazwyczaj mają chamską naturę. W sumie to nie lubił i jednych i drugich. I chamów i sztucznych ludzi. -
Vader0PL
Rycerz Dobra
///Nie. To wystarczy by wiedzieć, z kim się jest.Rycerz Zła
//CzekamŚlepiec
‐Potrzebna jest wasza pomoc‐zwrócił się do strażników‐ Miałem wyeliminowac trzech bandytów. Zadanie szło dobrze, obecnie są uwięzieni przez zwalone drzewa w jaskini. Tylko nie wiem, co to za banda.Brook
/// Westchnięcie No, ja oficjalnie jestem Cesarstwo, więc pełnię rolę bardziej przydzielonego żołnierza, niż najemnika :V
‐Panie Cyrnsk, my już te sprawy mamy załatwione. W sensie, sprawa odnośnie mnie. -
-
-
Kuba1001
//Jak wszyscy dacie papierki to i ekspedycja dostanie odpis.//
Max:
‐ No, niektórzy to na przykład prowadzą karczmy.
Vader:
//Wiem, żeś żołnierz, ale do tego przejdę potem.//Parował lub unikał, choć przez to sam nie mógł przejść do jakiejkolwiek ofensywy.
//Poza wymienionymi w Karcie to dwóch jakichś takich bardziej doświadczonych żołdaków. Konieczne imiona?//
‐ A skąd w ogóle pewność, że to byli bandyci?
-
maxmaxi123
//Czyli samo dopłynięcie do wysp zajmie koło miesiąc.//
Możliwe, że załapał o co chodzi karczmarzowi, chociaż z drugiej strony, jeśli się myli, to może to wyjść trochę głupio. Ale z jeszcze innej strony, mnie głupio wyjdzie zapytanie, niż przemilczenie.
‐ Czyli rozumiem, że Pan jest taką osobą? Ma Pan jakieś? -
-
-
-
Kuba1001
Taczka:
On zaś zrobił podobnie i rzucił pochodnię w górę, a jaskinię wypełniły furkot skórzastych skrzydeł i wycia Płaszczek.
Vader:
W końcu zadałeś mu ranę na tyle poważną, że obecnie ręka dzierżąca młot jest niemalże bezużyteczna.‐ Podróżnicy, wędrowcy, najemnicy, kupcy… Byłoby tego trochę.
//Więc pisz.//
Max:
‐ Jestem. ‐ odrzekł, a Ty wyczułeś w jego głosie nutkę dumy. ‐ I tak, mam coś.
Ekspedycja:
Paladyni przekazali sekretarzowi papiery, a ten rzucił na każdy pobieżnie okiem i pokiwał głową, choć pod koniec zmarszczył w zirytowaniu brwi.
‐ Wygląda na to, że kogoś brakuje. Niemniej to wystarczy i można uznać, że jesteśmy w komplecie. Zaznaczam, że w tym momencie możecie jeszcze się wycofać, ale myślę, że nie ma to sensu. Czemu? Otóż każdy z Was otrzyma odpowiednią nagrodę, nie tylko złoto, ale i wiele, wiele więcej… Choć w wypadku najemników będzie to tylko złoto, bo i na to liczyli, dołączając, to mam też oferty dla pozostałych. Pan, panie Currington, otrzyma nie tylko możliwość awansu w szczeblach armijnych Cesarstwa, ale i możliwość objęcia nowych stanowisk. Ulrick Milorsen… Wbrew pozorom, doskonale znamy pana i pańskie “zasługi” dla Czarnego Słońca, za które moglibyśmy pana aresztować lub nawet stracić, tu na miejscu. Lecz wzięcie udziału w tej wyprawie zapewni panu nietykalność i darowanie wcześniejszych win. Na koniec przejdę do kogoś, kogo obecność niektórym najbardziej tu wadziła, czyli do niejakiego Graiga Cryf‐Rhewa… W Cesarstwie armia to życie, zaś dezercja to śmierć. Wobec tego i pan mógłby dziś zawisnąć, obok kapitana Milorsena, lecz przez wzgląd na bogate doświadczenie, konieczne do ukończenia ekspedycji, także i w tym wypadku oferuję nietykalność i odpuszczenie grzechów przeciw Cesarzowi. Co Wy na to…? Czyżby ktoś miał jakieś pytania, zażalenia, skargi? -
-
-
-
-
-
Kazute
Czy Ferrun miała jakieś pytania? Nie bardzo, oprócz dowiedzenia się szczegółów. Złoto w szczególności by jej wystarczyło. I tak zawsze jedynym wynagrodzeniem za wynajęcie jej było złoto. Także skupiła wzrok na Arvenie, choć zdołała też ponownie obdarzyć nim przez krótką chwilę każdego tu zgromadzonego.
-
Kuba1001
//Bulweeee!!!//
Taczka:
‐ Powinnaś stąd wyjść z wiedzą pozwalającą zabić takie stworzenie oraz przynajmniej z jednym trupem, więc powodzenia.
Max:
‐ No dobra, ale jakie? Wynagrodzenie, kontrakt, treść zlecenia?
Vader:
Właściwie to nie, co najmniej dogadać się z kimś w sprawie posiłku.‐ Obyś miał rację, bo jeśli nie, to pójdziesz pod topór za morderstwo, do tego na kilku lub kilkunastu osobach. ‐ wyjaśnił i pogroził Ci palcem. ‐ Czekaj tu, zbiorę oddział i wyruszymy. ‐ dodał jeszcze przez ramię, gdy odchodził.
On także Cię uwielbiał, ale okazywał to w dziwny sposób, na przykład poprzez cięcie, którym wytrącił Ci broń z jednej ręki i porządnie zranił w dłoń.
-
-