Miasto Hammer
-
-
-
Kuba1001
Taczka:
Swoje ważył, ale udało się i teraz, dosłownie, padł Ci u stóp.
Max:
Pokiwał głową i wyszedł z karczmy, uprzednio posyłając na swoje miejsce jakiegoś Niziołka, aby zajmował się biznesem, kiedy jego nie będzie.
Vader:
Podniesienie go nastręczało Ci kłopotów. Nie, że nie mogłeś, bo dałeś radę, ale jak na zwykły młot było to strasznie ciężkie cholerstwo.‐ Tak, będziecie mogli… Zaś w sprawie posiłków to obawiam się, że sami musicie zaopatrzyć się w jedzenie.
W końcu poza wcześniej spotkanym strażnikiem przyszło też pięciu innych, wszyscy uzbrojeni w miecze jednoręczne, tarcze, włócznie i sztylety.
‐ No dobra. ‐ rzekł krótko dowódca, a przynajmniej strażnik, który na takiego wyglądał. ‐ Prowadź, ślepcze.
Ekspedycja:
‐ Skoro to wszystko, a wydaje mi się, że wszystko to mogę jedynie kazać Wam udać się do Gilgasz. W dokach powinniście szukać “Ruhńczyka,” na tym okręcie dostaniecie dalsze instrukcje, pierwszą część wynagrodzenia i tym podobne. ‐ wyjaśnił, uścisnął każdemu dłoń i wkrótce odszedł wraz z paladyńską świtą. -
-
Vader0PL
Rycerz Zła
‐To… będzie… dobre… trofeum.
Wyniósł go z sali. Czyżby Paladyn zdobył tyle czasu, że jego rodzina uciekła?Rycerz Dobra
‐Rozumiem, to wszystko. Jeżeli będę do czegoś potrzebny, będę z oddziałem.Ślepiec
‐Za mną.
Ruszył tam, gdzie znalazł jaskinię.Brook
/// ;‐;
‐No cóż, czyli od teraz jesteśmy drużyną. Warto się chyba… poznać, prawda?
Ruszył ku wyjściu. -
-
-
-
-
-
-
Kuba1001
Ekspedycja:
//No to pijecie tu, w Gilgasz, lecicie tam od razu czy jak?//
Taczka:
‐ A wiesz chociaż, jak to zrobiłaś? ‐ spytał Kir, gdy uporał się ze swoimi Płaszczkami.
Max:
Akurat byli tacy, którzy grali w karty, choć z racji braku wolnych miejsc możesz tylko patrzeć. A żeby lepiej widzieć, wypada podejść.
Vader:
Znalazłeś ją ponownie… Taaak, to był zdecydowanie cud, że las się Wam nie zapalił.‐ Macie fundusze na jedzenie czy niekoniecznie?
Żeby to określić musiałbyś sprawdzić resztę budynku.
-
-
-
-
-
-
-
Kuba1001
Ekspedycja:
//Zacznę Wam, gdy będziecie na miejscu.//
Taczka:
‐ Sprawdź, gdzie trafiłaś. ‐ poradził, ocierając miecz z krwi potworów za pomocą jakiejś szmatki.
Max:
Rozgrywka toczyła się właściwie wokół jakiejś fioletowookiej Elfki o bujnych, kasztanowych lokach, lecz odzianej jak łowca nagród, mężczyzny z łysą głową w kapeluszu z piórkami o szerokim rondzie, kapitana miejskiej straży oraz przeciętnie wyglądającego Stryita, choć miał specyficzne, złote ślepia.
Vader:
Jak na razie nikogo poza Tobą.Zdecydowanie, w końcu las rośnie długo, a płonie szybko, zwłaszcza jeśli podpalisz go, no cóż… Pie**oloną Magią?
‐ Ile potrzebujecie?
-