Miasto Hammer
-
Kuba1001
Ekspedycja:
//No to pijecie tu, w Gilgasz, lecicie tam od razu czy jak?//
Taczka:
‐ A wiesz chociaż, jak to zrobiłaś? ‐ spytał Kir, gdy uporał się ze swoimi Płaszczkami.
Max:
Akurat byli tacy, którzy grali w karty, choć z racji braku wolnych miejsc możesz tylko patrzeć. A żeby lepiej widzieć, wypada podejść.
Vader:
Znalazłeś ją ponownie… Taaak, to był zdecydowanie cud, że las się Wam nie zapalił.‐ Macie fundusze na jedzenie czy niekoniecznie?
Żeby to określić musiałbyś sprawdzić resztę budynku.
-
-
-
-
-
-
-
Kuba1001
Ekspedycja:
//Zacznę Wam, gdy będziecie na miejscu.//
Taczka:
‐ Sprawdź, gdzie trafiłaś. ‐ poradził, ocierając miecz z krwi potworów za pomocą jakiejś szmatki.
Max:
Rozgrywka toczyła się właściwie wokół jakiejś fioletowookiej Elfki o bujnych, kasztanowych lokach, lecz odzianej jak łowca nagród, mężczyzny z łysą głową w kapeluszu z piórkami o szerokim rondzie, kapitana miejskiej straży oraz przeciętnie wyglądającego Stryita, choć miał specyficzne, złote ślepia.
Vader:
Jak na razie nikogo poza Tobą.Zdecydowanie, w końcu las rośnie długo, a płonie szybko, zwłaszcza jeśli podpalisz go, no cóż… Pie**oloną Magią?
‐ Ile potrzebujecie?
-
-
-
-
-
Kuba1001
Taczka:
Przebiłaś jej coś, zapewne jakiś ważny narząd przypominający nieco ludzkie migdałki, choć to pewnie migdałki nie były, zwłaszcza że położone są gdzieś w brzuchu.
Killer:
Miasto robiło wrażenie, niezależnie czy pojawiłeś się tu po raz pierwszy czy którykolwiek inny z rządu. Niemniej, trafiłeś pod bramę bez problemu, choć tam już się zaczęło, z racji stojących pod nią dwóch Paladynów.
‐ Imię, nazwisko, miejsce pochodzenia, status społeczny i cel przybycia do miasta? ‐ spytał jeden, wygłaszając standardową i znaną każdemu formułkę, zaś drugi przyjrzał się ze zmarszczoną brwią Twojemu wierzchowcowi.
‐ Tego czegoś do miasta na pewno nie wpuszczę. ‐ mruknął, gdy Warg warknął na jego widok.
Max:
‐ Poker. ‐ zbył Cię zapytany człowiek szybką odpowiedzią, nie chcąc przegapić choć chwili z rozgrywki, acz obecnie grający patrzyli tylko na siebie lub w karty i właściwie nic więcej.
Vader:
Skinął głową i rzucił Ci odpięty od pasa mieszek.
‐ Powinno wystarczyć, resztę zatrzymaj.W końcu na coś natrafiłeś, a konkretniej to wyczułeś, choć poza pewnością, że żyje, wiesz niewiele więcej.
Jeśli ugasi się ogień? Jak najbardziej.
-
-
-
-
-
Kuba1001
Taczka:
‐ Może i wiesz gdzie, ale wiesz chociaż w co trafiłaś?
Killer:
//Status społeczny to coś innego, a przynajmniej tutaj. Po co niby mieliby pytać czy masz żonę lub nie? Tutaj chodzi o warstwę społeczną z jakiej pochodzisz.//
‐ W Hammer nie znajdziesz wiele, ale skoro chcesz… I nie, zdecydowanie to… coś musi zostać na zewnątrz.
W końcu wszyscy ujawnili swoje karty i wyszło na to, że wygrał złotooki. Kapitan straży zrezygnował, najwidoczniej pozbawiony złota, i skierował się do wyjścia, zaś dwaj pozostali gracze kontynuowali, gdy tylko krupier wydał im nowe karty.
Vader:
Zależy jaką i w jaki sposób.Skinął głową i odszedł, wracając do swoich obowiązków.
‐ Idzie! ‐ usłyszałeś nagle zza drzwi, do których się kierowałeś, co tylko uświadomiło Ci, że żadne zwierze się tam nie chowa.
-
-
ThePolishKillerPL
//Aaa…jak tak, to uznajmy że był kimś w postaci Szlachty Zaściankowej. Czy jakoś tak.//
Arthur
‐Dobra dobra, tylko sobie w pancerzyk nie nasraj. ‐zszedł z Warga na ziemię, a ten udał się gdzieś niedaleko w poszukiwaniu miejsca na schronienie. O wykarmienie Warga Arthur nie musi się obawiać, “Wilczek” potrafi również sam o siebie zadbać.