Miasto Hammer
-
-
-
-
Kuba1001
Killer:
‐ Dobry wybór. ‐ powiedział Paladyn i zdjął pancerną rękawicę. Mamrotał coś chwilę pod nosem, a potem puknął Cię palcem w czoło. Na początku nic się nie działo, ale potem poczułeś rozlewające się z tego miejsca, przyjemne i kojące ciepło. Gdy Paladyn skończył, ponownie nałożył rękawicę i choć zmarszczył czoło, powiedział:
‐ Witamy w Hammer.
Po tych słowach odsunął się, abyś mógł wejść do miasta.
Taczka:
‐ Mnie bardziej drażni smród. ‐ odrzekł i odetchnął pełną piersią, gdy wyszliście już na zewnątrz. ‐ No, ale Płaszczki masz przynajmniej za sobą, dalej może być tylko trudniej.
Max:
Posiadanie w talii samych asów i królów, nawet jeśli nie zna się zasad, pozwala twierdzić, że jest się w dobrej sytuacji, co pewnie też uważał Złotooki, rzucając karty na stół. Jakże wielkie było zdziwienie jego, jego przeciwnika, Twoje i innych zebranych wokół gapiów, gdy na stole leżały dwa identyczne komplety kart.
Vader:
Byłeś jedynym Magiem w drużynie, więc to na Twoich barkach spoczęło to zadanie. No, przynajmniej je wykonałeś, a to już coś.Osłona się przydała, gdy z dwóch stron, stojący przy wejściu, żołnierze próbowali się na Ciebie rzucić, ale dość szybko wrócili martwi na pozycje wyjściowe.
‐ Nas? A co z Tobą?
-
-
-
-
-
Kuba1001
Taczka:
‐ Jak świat długi i szeroki, pełno na nim potworów i zapewne wiele z nich spotkamy na swojej drodze.
Max:
Reakcja była oczywista, bo obaj zaczęli wymyślać sobie nawzajem, że oszukują i zapewne niedługo dojdzie do rękoczynów, zaś zgromadzona tutaj widownia tylko na to liczy, podsycając atmosferę.
Killer:
Czyli chyba niezbyt dobrze trafiłeś, bo Hammer to miasto Paladynów, a po co wynajmować jakiegoś byle łowcę nagród, jeśli Srebrna Dłoń zajmie się tym za darmo? No, ale chociaż widoki z miasta ładne, nie?
Vader:
Dym i swąd spalonego ciała niezbyt do tego nakłania.Łącznie sześć trupów, pięciu wyglądało na uzbrojonych po zęby strażników, szóstym był jakiś staruszek.
‐ Kupimy dla oddziału, Ty też jesteś częścią oddziału, szefie.
-
maxmaxi123
Buchnął płomieniem w górę tak, żeby nic nie uszkodzić, a co ważniejsze, nie podpalić, licząc, że się uspokoją.
//Dam sobie tutaj jakby tutaj ciąg dalszy tego, co by się stało, gdyby się uspokoili, bo później mogę zapomnieć.//
‐ A może by tak zagrać jeszcze raz, tyle że tym razem postawić neutralne osoby, najlepiej zawodowców, aby obserwowali czy ktoś oszukuje? A, no i zmienić rozdającego? Tak na wszelki wypadek… -
-
-
-
Kuba1001
Max:
Twoja zagrywka co prawda uspokoiła tłum, ale nie dwóch awanturujących się graczy, którzy darli na siebie mordy w najlepsze.
Taczka:
‐ Nie, na pewno nie, choć próbować zawsze warto.
Killer:
Najpierw to trzeba taki znaleźć.
Vader:
‐ To kto idzie na te zakupy?Trup niewiele Ci powie.
Zajął się tym jakiś strażnik, lecz dość szybko się wycofał z racji gryzącego dymu i smrodu.
‐ Trupów tam pełno, ale są tak zwęglone, że ciężko ustalić, czyje. ‐ wyjaśnił, gdy już się wykaszlał po kontakcie z gryzącym dymem. -
-
-
-
-
Kuba1001
Max:
O dziwo, posłuchali, czekając co masz do powiedzenia, choć sądząc po postawach i dłoniach na klingach broni nie są bliscy pokojowemu rozwiązaniu konfliktu.
Taczka:
‐ Na Trującym Szczycie, Wyspie Żelaznego Młota, Dekapolis, Archipelagu Sztormu i w kilku innych.
Killer:
Z racji tego, że większość społeczeństwa była analfabetami, szyld nad sklepem obrazujący wielki kocioł i fiolkę musi wystarczyć, choć stuprocentowej pewności, że to tu, nie możesz mieć.
Vader:
‐ W takiej sytuacji damy Ci odejść wolno i bez zarzutów, ale jednocześnie bez wynagrodzenia. No, chyba że masz ochotę na wykłócanie się, kto ma rację.Przeszukałeś już cały budynek i nie znalazłeś nic ciekawego ani nikogo żywego.
‐ Jeśli to zmienia się z dnia na dzień, to co dopiero po ponad wieku?
-