Miasto Hammer
-
-
-
-
-
Kuba1001
Taczka:
‐ Jak świat długi i szeroki, pełno na nim potworów i zapewne wiele z nich spotkamy na swojej drodze.
Max:
Reakcja była oczywista, bo obaj zaczęli wymyślać sobie nawzajem, że oszukują i zapewne niedługo dojdzie do rękoczynów, zaś zgromadzona tutaj widownia tylko na to liczy, podsycając atmosferę.
Killer:
Czyli chyba niezbyt dobrze trafiłeś, bo Hammer to miasto Paladynów, a po co wynajmować jakiegoś byle łowcę nagród, jeśli Srebrna Dłoń zajmie się tym za darmo? No, ale chociaż widoki z miasta ładne, nie?
Vader:
Dym i swąd spalonego ciała niezbyt do tego nakłania.Łącznie sześć trupów, pięciu wyglądało na uzbrojonych po zęby strażników, szóstym był jakiś staruszek.
‐ Kupimy dla oddziału, Ty też jesteś częścią oddziału, szefie.
-
maxmaxi123
Buchnął płomieniem w górę tak, żeby nic nie uszkodzić, a co ważniejsze, nie podpalić, licząc, że się uspokoją.
//Dam sobie tutaj jakby tutaj ciąg dalszy tego, co by się stało, gdyby się uspokoili, bo później mogę zapomnieć.//
‐ A może by tak zagrać jeszcze raz, tyle że tym razem postawić neutralne osoby, najlepiej zawodowców, aby obserwowali czy ktoś oszukuje? A, no i zmienić rozdającego? Tak na wszelki wypadek… -
-
-
-
Kuba1001
Max:
Twoja zagrywka co prawda uspokoiła tłum, ale nie dwóch awanturujących się graczy, którzy darli na siebie mordy w najlepsze.
Taczka:
‐ Nie, na pewno nie, choć próbować zawsze warto.
Killer:
Najpierw to trzeba taki znaleźć.
Vader:
‐ To kto idzie na te zakupy?Trup niewiele Ci powie.
Zajął się tym jakiś strażnik, lecz dość szybko się wycofał z racji gryzącego dymu i smrodu.
‐ Trupów tam pełno, ale są tak zwęglone, że ciężko ustalić, czyje. ‐ wyjaśnił, gdy już się wykaszlał po kontakcie z gryzącym dymem. -
-
-
-
-
Kuba1001
Max:
O dziwo, posłuchali, czekając co masz do powiedzenia, choć sądząc po postawach i dłoniach na klingach broni nie są bliscy pokojowemu rozwiązaniu konfliktu.
Taczka:
‐ Na Trującym Szczycie, Wyspie Żelaznego Młota, Dekapolis, Archipelagu Sztormu i w kilku innych.
Killer:
Z racji tego, że większość społeczeństwa była analfabetami, szyld nad sklepem obrazujący wielki kocioł i fiolkę musi wystarczyć, choć stuprocentowej pewności, że to tu, nie możesz mieć.
Vader:
‐ W takiej sytuacji damy Ci odejść wolno i bez zarzutów, ale jednocześnie bez wynagrodzenia. No, chyba że masz ochotę na wykłócanie się, kto ma rację.Przeszukałeś już cały budynek i nie znalazłeś nic ciekawego ani nikogo żywego.
‐ Jeśli to zmienia się z dnia na dzień, to co dopiero po ponad wieku?
-
-
-
-
-
Kuba1001
Taczka:
‐ Taka jedna wyspa, której nikt nie chciał, ale podbił ją Król Krasnoludów, ot tak.
Max:
‐ Dlaczego nie dasz im tego załatwić po swojemu? ‐ spytał jeden z mieszczan obserwujących dotąd grę.
Killer:
Był to mały i ciasny sklepik, co nie było dobrym rozwiązaniem, biorąc pod uwagę ustawione na licznych szafkach mikstury, eliksiry i składniki potrzebne do ich produkcji. Za ladą stał jakiś człowiek i czytał książkę.
‐ Co podać? ‐ spytał, nawet nie patrząc na Ciebie czy przerywając lektury.
Vader:
//Nie, bo Szybkie Wiatry są stosowane właściwie tylko do walki, a tak mógłbyś użyć zwykłej Magii Powietrza.//Czyli ubiłeś wszystkich, w ten lub inny sposób.
‐ Pójście tam całą grupą to dobry pomysł?