Miasto Hammer
-
-
Kuba1001
Taczka:
‐ Taka jedna wyspa, której nikt nie chciał, ale podbił ją Król Krasnoludów, ot tak.
Max:
‐ Dlaczego nie dasz im tego załatwić po swojemu? ‐ spytał jeden z mieszczan obserwujących dotąd grę.
Killer:
Był to mały i ciasny sklepik, co nie było dobrym rozwiązaniem, biorąc pod uwagę ustawione na licznych szafkach mikstury, eliksiry i składniki potrzebne do ich produkcji. Za ladą stał jakiś człowiek i czytał książkę.
‐ Co podać? ‐ spytał, nawet nie patrząc na Ciebie czy przerywając lektury.
Vader:
//Nie, bo Szybkie Wiatry są stosowane właściwie tylko do walki, a tak mógłbyś użyć zwykłej Magii Powietrza.//Czyli ubiłeś wszystkich, w ten lub inny sposób.
‐ Pójście tam całą grupą to dobry pomysł?
-
-
-
-
-
Kuba1001
Killer:
Westchnął i odłożył książkę, aby po chwili odwrócić się do Ciebie plecami i ściągnąć z jednej szafek cztery fiolki zawierające ową miksturę.
‐ Coś jeszcze? ‐ spytał, stawiając je na ladzie.
Taczka:
‐ Może i tak, ale chyba nie nam to oceniać.
Max:
‐ To zawsze jakaś rozrywka. ‐ odezwał się po raz pierwszy od rozpoczęcia gry złotooki.
Vader:
Jak wszystkich, to wszystkich.‐ No nie, ale tak musimy postąpić. Chyba że później znajdziemy jakiś dowód, że to bandyci, wtedy wypłacimy Ci należność. Lub, jeśli znajdziemy dowód, że to nie byli bandyci, to przyszykujemy dla Ciebie katowski topów. A teraz możesz odejść.
‐ Więc kto idzie?
-
-
-
-
Kuba1001
Killer:
‐ Pięć złota za sztukę. ‐ wyjaśnił, a później dodał dla pewności: ‐ Czyli dwadzieścia złota.
Max:
Do owego zajęcia jednak nie doszło, bo karczmarz wrócił, a sama jego obecność (a raczej fakt, że wezwie kiziorów, którzy skończą zabawę i wywalą zabijaków na zbity pysk do rynsztoka) sprawiła, że postanowili poprzestać na rozegraniu dogrywki.
Vader:
Kilka się na szczęście ostało pośród ruin.Problem był taki, że właściwie każdy był chętny, bo każda okazja na zwiedzenie świata po tylu latach jest miłą ewentualnością, nawet jeśli to tylko tak prozaiczna czynność, jak zakupy.
‐ To jakaś osobista wendetta czy co?
-
-
-
-
-
Kuba1001
Taczka:
//Akurat ci NPC są na tyle elastyczni w wybieraniu dalszego celu wyprawy, że spokojnie sama możesz wybrać jakieś miejsce, w które chcesz się udać.//
Killer:
To już chyba na własnych nogach, bo w bramie minąłeś grupę wstrząśniętych i przerażonych ludzi, a chwilę później ujrzałeś Paladyna, który wycierał o futro Twojego Warga swój zakrwawiony miecz. Drugi trzymał łeb zwierzęcia i przyglądał mu się uważnie.
Max:
‐ Znalazło się tylko jedno, i to z trudem, bo im faktycznie nie potrzeba najemników. Tak średnio płatne, pewnie trudne. Ale pasuje? Mówić dalej?
Vader:
‐ I jak Ci idzie?Pokiwali głowami i rozeszli się do pokoi na tę godzinę lub dwie, aby odpocząć.
I po chwili wszystko się ładnie fajczy.
-
Vader0PL
Rycerz Dobra
Sam zajął się sprawdzeniem stanu miecza i zbroi.Ślepiec
‐Kilku samotnych wilków już zabiłem, a małą bitwę stoczyłem z jakimś gostkiem w masce, który dysponował łucznikami i goblinami. Wygrałem, ale on uciekł.Rycerz Zła
Opuścił więc dworek i ruszył po tego posłańca, co go zawiązał do drzewa. -
-
Kuba1001
Max:
‐ Jest taki jeden handlarz, znany, poważany i cholernie bogaty, złodziej jeden. No, ale tak poza tym, to jest prawdopodobieństwo, że trzyma z Demonami, Magami Zła lub innym szajsem. Dlatego potrzebny jest jakiś nie‐Paladyn, żeby posłać go na przeszpiegi. Jasne?
Vader:
Wszystko w najlepszym porządku.‐ W masce? Nic mi o takim nie wiadomo. Wtedy straciłeś wzrok?
Problem był taki, że jego już nie było.
-