Miasto Hammer
-
-
Kuba1001
gaster:
Pomalowany na czarno “Czarnoskrzydły” idealnie kontrastował z bielą okolicznych budynków, a także był najbliżej. Tak czy inaczej, ciekawa nazwa, wypada o nią zapytać. Niemniej, wkroczyłeś do niej bez problemu, w środku zastałeś przedstawicieli najróżniejszych ras i profesji: Nielicznych najemników, garść miejskich strażników, kupców i przeważających liczebnie zwykłych mieszczan.
Max:
W końcu do karczmy zawitał tłumek osób, w którym najpewniej powinien znajdować się Twój przyszły chlebodawca, bo pora obiadu chyba już wybiła.
Vader:
I wciąż nic, niestety.Zostało Ci jeszcze nieco złota, około jedna trzecia początkowej sumy, acz miałeś już ze sobą wszystko, cpo potrzebne.
-
-
-
Kuba1001
Max:
No nie zapowiadało się na to, choć możesz spróbować zapytać, raczej nie będzie mieć nic przeciwko udzieleniu Ci takich informacji.
Vader:
Po drodze spotkałeś grupkę kilku mężczyzn, najpewniej chłopów… Tylko co robili chłopi pośrodku gościńca, podczas gdy w swojej wsi mieli pełne ręce roboty i dla siebie, i dla pana?Trafiłeś tam oczywiście jako pierwszy, reszta była jeszcze w mieście.
-
-
-
-
Kuba1001
Max:
Podrapał się po głowie i w końcu wskazał na najlepiej odzianego z całej tej grupki, niewiele więcej mógł pomóc, gdyż musiał wziąć się za robotę.
Gaster:
‐ Kiedyś muszę zainwestować w kogoś, kto pisać potrafi, żeby to napisał, wywiesił przed drzwiami i będę mieć święty spokój. ‐ fuknął karczmarz, nalewając Ci piwa, ale po chwili podjął opowieść: ‐ Niegdyś okolice Hammer dręczył wielki Smok, którego właśnie nazywano Czarnoskrzydłym. Wtedy Paladyni nie mieli tu swojej siedziby, więc władze miasta najmowały wędrownych rycerzy, łowców nagród, najemników i innych takich, żeby zajęli się bestią. Większość albo spłonęła, albo została pożarta, albo uciekła na widok potwora, dlatego wszyscy powoli tracili nadzieję. Wtedy pojawił się pewien rycerz, który zabił bestię, a w zamian dostał sporo złota… Większość wydał na coś, nie wiadomo na co dokładnie, a za resztę kupił karczmę. Na pamiątkę zwycięskiej walki nazwał ją właśnie tak i pomalował na czarno, żeby uczcić swoje zwycięstwo i przyciągać klientów. No, działa do dziś, nie? Ach, zapomniałbym: Dwa złota za piwo.
Vader:
Jakoś to szło, dzięki czemu nie zanudziłeś się na śmierć do ich powrotu.Ale oni nie ignorowali, wręcz leźli za Tobą, a jeden nawet miał odwagę zagadnąć:
‐ Panie…? Pan mógłby nam pomóc…? -
-
-
Kuba1001
Max:
‐ A ja szukam obiadu. ‐ odparł, omijając Cię i kierując swoje kroki do lady. Cóż, niewielu ludzi głodnych jest sobą.
Vader:
‐ No… Myśmy uciekli z naszej wsi. ‐ wyjaśnił chłop. ‐ Przez naszego pana. On nas i dwie inne wsie wykorzystuje jak tylko się da, żaden z niego rycerz, ale rozbójnik jakiś! ‐ warknął z oburzeniem i splunął gdzieś na bok.
‐ Chcieliśmy jakoś walczyć, ale jak widzieliśmy innych powieszonych na drzewie dla przestrogi, to woleliśmy uciec i poszukać pomocy. ‐ dodał drugi.Chyba morale, dawno nie widziałeś ich tak szczęśliwych, a na pewno nie w Waradasarze.
-
-
-
Kuba1001
Max:
Co prawda niewiele tych miejsc, z racji pory obiadowej, ale coś się znalazło.
Vader:
‐ Hammer? Jakie Hammer? On jest zwykłym rycerzem, ma swój zamek i… W ogóle. ‐ wyjaśnił chłop, plącząc się nieco. ‐ Do żadnego Hammer nigdy nie chodził.Poszło sprawnie, a gdy wzięli się za przygotowywanie sobie posiłku, zdałeś sobie sprawę, że i Ty byś mógł pójść w ich ślady.
-
-
W_D_Gaster
Vernim
Wysłuchiwał opowieści karczmarza w skupieniu. Nie wiedział, że tą okolicę nękał kiedyś smok, informacja warta zapamiętania. Gdy w końcu karczmarz skończył podał mu 2 sztuki złota i zaczął pić piwo (przedtem ściągając hełm) ‐ Zaiste interesująca historia. Jeśli mówił pan poważnie z tym spisaniem historii to mogę się tego podjąć. I tak nie mam zbytnio nic do roboty -
-
-