Miasto Hammer
-
Kuba1001
Vader:
‐ Zaintrygowało mnie to i proponuję Ci stałą posadę: Chłopi mają już dość moich osiłków, więc co Ty na to, abyś zajął się zbieraniem danin ze wszystkich moich wiosek?
Max, Taczka:
//Odpis dla obu, bo to tak samo będzie wyglądać w każdym wypadku.//
Paladyn pokiwał głową i zdjął swoją pancerną rękawicę, aby wykonać kilka dziwnych ruchów dłonią, a później położyć Ci dłoń na czole. Po chwili zabrał ją, a miejsce to zaczęło emanować bardzo przyjemnym ciepłem, które powoli rozchodziło się na całe ciało, aż do koniuszków palców u stóp.
‐ Nie widzę żadnego skażenia Magią Zła, witamy w Hammer. ‐ rzekł wojownik Srebrnej Dłoni, wpuszczając Cię do miasta i nakładając z powrotem rękawicę. -
-
-
-
Kuba1001
Max:
Zabicie jakiegoś Maga Krwi się liczy?
Taczka:
W oczy od razu rzucała się charakterystyczna karczma, bo pomalowana na czarno, w przeciwieństwie do wykonanych z białego kamienia budynków w mieście o nazwie “Czarnoskrzydły,” acz była też “Smocza Jama,” “Szczękogryz” i kilka innych.
Vader:
‐ Będą Ci towarzyszyć Ci sami ludzie, co wcześniej. -
-
-
-
Kuba1001
Max:
Nie zrozumiałeś, ale niech będzie…
Było pewnie kilka, ale najbliższa była niedaleko bramy, którą dopiero co tu wszedłeś.
Vader:
Machnął ręką i odesłał Cię, kończąc tym samym audiencję.
Taczka:
O ile na zewnątrz było bardzo oryginalnie, to w środku panował wystrój klasyczny dla niemalże każdej karczmy w całym Verden, jeśli nie Elarid lub w ogóle Tym Wymiarze. -
-
-
-
Kuba1001
Max:
Trafiłeś tam bez problemu, ale o dziwo, nie znalazłeś zbyt wielu zleceń, zwłaszcza takich, które opiewają na zabijanie potworów. Czemu? Cóż, to dość proste: Czemu kasa miasta miałaby ucierpieć, poprzez płacenie złota bandzie najemników, jeśli Paladyni Srebrnej Dłoni stacjonujący na miejscu mogą bez problemu zabić każde monstrum, a do tego szybciej, niż jakikolwiek najemnik oraz, a właściwie to przede wszystkim, za darmo?
Taczka:
‐ Wodę to mogę dać za darmo. ‐ odparł, kręcąc sumiastego wąsa i przyglądając Ci się uważnie, aby później wręczyć Ci napełniony nią kufel. ‐ Ale do jedzenia to mogę Ci najtaniej dać suchary, suszone mięso czy coś takiego, ogółem nic gotowanego ani smażonego. ‐ wyjaśnił jeszcze.
Vader:
Właściwie to nie masz wielkiego wyboru, jak tylko wrócić do swojej komnaty… Choć, biorąc pod uwagę fakt, że działasz obecnie niczym jakiś podwójny agent, sprawdzenie obrony zamku lub chociaż zwiedzenie go jest złym pomysłem, ale mógłbyś również opuścić jego mury i udać się do chłopów, aby powiadomić ich o obecnym statusie misji, więc zdecydowanie masz spory wybór. -
-
-
-
Kuba1001
Max:
Coś prostego, od pilnowania straganu, przez pomoc ze szkodnikami, na pracy fizycznej skończywszy… Najciekawiej zaś wyglądało zlecenie opiewające na ochronę karawany kupieckiej przed potworami, bandytami i innymi najemnikami podczas jej podróży do Kasuss i Gilgasz, ewentualnie też podczas identycznej drogi powrotnej.
Vader:
Akurat nic, to byłoby bardzo na miejscu, co najmniej ktoś mógłby się zastanowić, czemu aż tak zebrało Ci się nagle na zwiedzanie… Ale wykręcenie się wymówką nie byłoby trudne, dla przykładu taką, że nic nikomu przecież nie powiesz, bo jesteś ślepy.
Taczka:
‐ Między dziesięć a czterdzieści złota. ‐ wyjaśnił karczmarz po chwili zastanowienia i przypomnienia sobie cen danych potraw. ‐ Bo mamy takie proste, smażone mięso, ale też takie inne dania, bardziej… Emmm… Wytrawne. Czy jakoś tak. -
-
-
Kuba1001
Vader:
Kilku strażników miało Cię co prawda na oku, ale pozostali nie przejęli się tym i możesz wziąć się za zwiedzanie zamku i jego pozycji obronnych.
Taczka:
‐ No to dziesięć złota. ‐ odparł, wedle ustalonego wcześniej cennika, i krzyknął do kucharzy, aby zajęli się przygotowaniem Twojego posiłku. Później wyciągnął dłoń po monety.