Hrabstwo Nagren
-
-
-
-
Kuba1001
//Ork i jego banda, Goblin ze swoimi miał inne zlecenie i nie chciał do Was dołączyć.//
Większość Orków wokół pokiwała głowami, wzniosła jakieś okrzyki lub dodała groźby od siebie, ale mężczyzna jedynie się uśmiechnął, jakby Twoje słowa nie zrobiły na nim żadnego wrażenia.
‐ Nie wątpię. A teraz szykujcie się do walki. ‐ odparł i odszedł, zostawiając Was samych. -
-
Kuba1001
Wielu Orków uczyniło podobnie, rozprawiając się dzielnie ze świeżym prowiantem, jaki zdobyli w poprzedniej wiosce, w końcu żaden nie pójdzie się napi**dalać na głodniaka. Kilka chwil po tym, jak zaspokoiłeś już głód oraz naostrzyłeś swój oręż, aby jeszcze łatwiej strącał głowy z barków, usłyszałeś spore poruszenie, co może oznaczać, że jesteście już na miejscu.
-
-
Kuba1001
Zbiórki nie było, ewentualnie miała być na plaży, bo Orkowie bez zbędnych ceregieli zeskakiwali z pokładu okrętu w nurt rzeki, która sięgała im do pasa, brnąc w kierunku brzegu. Poza nimi, schodząc na linach, o wiele ostrożniej niż Twoi kompani, towarzyszyło Wam kilku ludzi, którzy będą Was pewnie wspomagać celnym ostrzałem z kusz.
-
-
Kuba1001
Dość szybko zebraliście się na brzegu, tu zaczęto roztrząsać problem zdobycia bramy, bo wieżami mieli zająć się kusznicy.
‐ Ch*ja tam, nie taran! ‐ krzyknął Agrag Wybebeszacz, Twój stary druh, który zaciągnął się razem z Tobą jeszcze w Ghadugh. ‐ Gdzie zetniesz drzewo? I co z tego, że zetniesz, jak Cię zobaczą, i zanim my go ostrugamy, to już wiochy nie zdobędziemy? Ja mam lepszy plan: Bierzecie liny, obwiązujecie je wokół toporów i mieczy, przerzucacie przez palisadę, a jak zaczepi, to wspinacie się i otwieracie ją dla reszty. Proste, nie? Ja pójdę, żeby Wam pokazać, że się uda. Inni odważni?
Natychmiast zgłosiło się pięciu innych Orków, w tym wszyscy chłopacy z bandy Wybebeszacza, Twoi kompani patrzyli to na Ciebie, to na niego, sygnalizując, że jeśli zdecydujesz się dołączyć, oni pójdą z Tobą. -
-
Kuba1001
Twoje obawy okazały się płonne, bo plan rzeczywiście został przyjęty przez ogół, którzy docenili jego prostotę, przez którą był niemalże idealny. Haczyk był tylko taki, że skoro go wymyśliłeś, to Ty masz przewodzić atakowi. Twoi dwaj kompani zgodzili się bez słowa, Agrag i dziesięciu jego wojowników również stanęło za Tobą murem, wystarczy, że ich poprowadzisz, gdy nadejdzie odpowiednia chwila, bo jeden z ludzi ruszył już do bramy, a pozostali zajmowali pozycje ze swoimi kuszami, gotowi ostrzeliwać strażników na wieżach i palisadzie.
-
Zohan666
//ilu w sumie jest orczych wojowników?//
– Dobra, kuwa. Najwięksi i z jedną bronią w dwóch łapach mają być na przodzie, a ci lżejsi za nimi. Na mój, kuwa, znak ruszamy i postarajcie się nie drzeć, ku*wa. – zwrócił się do bandy i poczekał, aż człowiek będzie przechodzić przez bramę i dopiero wtedy dał znak. -
Kuba1001
//Około czterdziestu zielonego debila.//
Człowiek nie był głupi, gdy po jakimś czasie w końcu przekonał strażników do otworzenia bramy, szybko uciekł w najbliższe zarośla, aby dać Wam wolną drogę do ataku na otwarte wrota. W tym czasie jego kompani zaczęli wystrzeliwać z kusz swoje śmiercionośne bełty, trafiając wszystkich obserwatorów na wieżach i część strażników na murach. -
-
Kuba1001
Ludzi były zbyt mało, a ich broń, choć precyzyjna i pozwalająca jednym strzałem zabić nawet rycerza w zbroi płytowej, nie była zbyt szybkostrzelna, więc ktoś na murach Was dostrzegł, ale było za późno, żeby zamknąć bramy, więc wkroczyliście do środka na przysłowiowej orczej ku*wie, dosłownie zgniatając tych kilku Milicjantów, którzy mieli pecha stanąć Wam na drodze.
W środku ujrzałeś typową dla ludzkich wiosek zabudowę, podobną do tej, którą napadliście poprzednio, acz chat było więcej, był też spichlerz, liczne zagrody, obory, a nawet kuźnia i karczma. Mieszkańcy na Was widok początkowo oniemieli, dopiero później zaczęli uciekać do swoich chat, po drodze zabierając ze sobą dzieci czy żywy inwentarz. Tymczasem przeciwko Wam rzucili się pierwsi Milicjanci, doliczyłeś się dwunastu, wszyscy w skórzanych kaftanach, prostych hełmach, z drewnianymi tarczami i długimi włóczniami oraz jednoręcznymi toporkami. Powinni być dobrą rozgrzewką. -
-
Kuba1001
W porę osłonił się tarczą, ale ta pod siłą Twojego ciosu pękła w drzazgi, pogruchotałeś też dzierżące ja ramię i potem szybko dobiłeś oszalałego z bólu Milicjanta. Pozostali padli trupem niewiele później i tak wioska stałaby przed Wami otworem, gdyby nie kolejni Milicjanci, teraz może nawet dwa razy tyle, co poprzednio, z czego ośmiu to łucznicy, którzy już zaczęli do Was pruć. Na dodatek dostrzegłeś w oddali o wiele lepiej wyposażonych wojowników, najpewniej lokalnych najemników, jak na razie tylko ludzi, ale nie można wykluczyć, że zaraz pojawi się ich tu więcej.
-
-