Siedziba Gildii Kupców
-
-
-
-
-
Kuba1001
‐ Przykra sprawa. ‐ wtrącił się do Waszej rozmowy kusznik. ‐ Wpadliśmy w zasadzkę bandytów, wyglądali na takich nasłanych przez konkurencję, więc baliśmy się, że nasze papiery trafią w niepowołane ręce… Odparliśmy ich, ale wcześniej kazałem Orkowi się ich pozbyć, a zielony poczciwiec zwyczajnie je pożarł.
Zdziwieni strażnicy spojrzeli na Orka, a ten tylko pokiwał głową i beknął donośnie, jakby na zawołanie rzeczywiście pozbywając się jakiegoś papieru. Była to niewiarygodna historia, ale dla nich stawała w ramach prawdy, więc jedynie znów przenieśli wzrok na Ciebie, jakby szukając potwierdzenia. -
-
-
-
-
-
Kuba1001
Do środka? Cóż, najpewniej jednego z głównych budynków Gildii, co było lepszym wyborem niż magazyny czy też stajnie lub kwatery najemników… Po wejściu trafiłeś na nieduży korytarz, a po nim na ogromny tumult spowodowany setkami kupców, z Gildii lub nie, oraz najemników załatwiających swe sprawy, spieszących schodami na górę lub w dół, ewentualnie do pomieszczeń na parterze.
-
-
-
-
-
-
-
-
Kuba1001
Poszło sprawnie, głównie dzięki wskazówkom kupca, a Ty trafiłeś do rzeczonego pomieszczenia, które było wielkim biurem pełnym rozmaitych papierzysk. Jedyną osobą, jaką zastałeś, był Polomon, który świetnie sprawdzał się na swojej funkcji dzięki podzielnej uwadze i licznym kończynom, co pozwalało mu równocześnie zaklejać koperty, podpisywać dokumenty, pisać jakieś inne od podstaw, wybijać pieczątki i tak dalej.
-