Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
Jeszcze. Pozostało mu czekać i do kogoś zagadać. Wybrał drowa. ‐Hej, zastanawiałeś się kiedyś nad opanowaniem Magii Pyłu?
‐ Magia Pyłu? Wiele o niej słyszałem, ale nigdy nie miałem czasu szukać nauczyciela.
‐Tja… może jak się uda wrócić, to się takiego znajdzie.
‐ Może? Czyli wątpisz, że wrócimy?
‐Odwrócę teraz kota ogonem. Sam w to wierzysz całkowicie? Lubię mieć nadzieję, ale nie zamierzam dawać się jej oślepić.
‐ Uważam, że najgorsze za nami. ‐ odparł wymijająco.
‐Twoja opinia.
Skinął głową i zamilknął, widać, że rozmowa mu się jakoś nie kleiła.
A Xavierowi pozostało czekać.
Długo nie poczekał, bo w końcu Rivert zarządził wymarsz.
Stawił się od razu jako gotów do drogi. Jeżeli zwijali obozowisko, to on też to robił.
Obozowisko zostało, wzięliście jedynie broń, linę i pochodnie.
A więc ruszył za nimi.
I znów stanęliście przed korytem rzeki pełnym kości i czaszek.
//Można zabierać innych magią cienia, prawda? Spróbował przenieść siebie i Riverta magią cienia na drugą stronę.
Wyczerpało to Twoje magiczne zasoby bardziej, niż gdybyś sam się transportował, ale udało się. Drow poradził sobie Magią, zaś Orkowie po prostu przeskoczyli na drugi brzeg.
‐No i pierwszy etap za nami, a dzięki mnie Rivert nie utopił się w rzece.
‐ Taka rzeka jak z Ogra filozof. ‐ mruknął, wskazując na kości.
‐To zależy od nastroju? Trzeba pamiętać, żeby nie denerwować kości, bo będziemy topielcami.
‐ Bardziej boję się, że zamienią się w jakąś pie**oloną abominację.