‐ A mam wybór? ‐ spytał, lecz otrzymał odpowiedź patrząc na każdego członka wyprawy. Później zaklął, dobył broni i zrzucił linę, którą zaczepił o solidny głaz, aby zacząć powoli schodzić na dół.
Zdaje się, że nikt nie załapał, albo nikogo to nie rozbawiło, bowiem jesteście już wszyscy. Drow zajął miejsce na tyle pochodu, z drugą pochodnią, zaś Rivert ruszył pierwszy.
Prawdopodobnie jeden z Orków zareagowałby wtedy pod wpływem impulsu i pozbawiłby Cię życia, więc dobrze, że nie masz na to ochoty. Nagle Rivert bezgłośnie zatrzymał pochód za pomocą gestu.
Ork właśnie był w trakcie magicznej inkantacji, a nim zacząłeś zastanawiać się, czemu tak długo, poznałeś odpowiedź: Nie tylko stworzył dwie magiczne kule z żywego ognia, ale posłał je też w samopas, aby lecąc przed Wami, oświetlały drogę.