//Łops, byłem pewien, że nie dałeś tam enter i to miał być opis akcji… Dobra, kontynuujemy, tamto później usunę.//
‐ No nieźle, a co dalej? ‐ spytał Rivert, cofając się przed kolosalnym Szkieletem.
‐ Jak to nie? ‐ spytał i wysunął się naprzód, by w dłoni sformować pokaźnych rozmiarów ognistą kulę, którą posłał w kierunku Szkieletu, trafiając go prosto w mostek, co nie wywołało na nim specjalnego wrażenia.
‐ Ku*wa… ‐ podsumował Ork i zaczął się cofać razem z resztą.
‐ Zostawienie go na swojej jedynej drodze ucieczki to dobry pomysł? ‐ spytał Drow.
‐ A jeśli zajmiemy się walką czy czymkolwiek innym na dłużej gdzieś dalej, to on sobie powolutku do nas doczłapie. ‐ mruknął Rivert.
‐Zaufanie dla magii Cienia panowie…
Spróbował za pomocą magii cienia dostać się na wysokość głowy szkieleta, by spadając wbić oba miecze w jego oczy. Po tym ponowna sztuczka tego typu, by się oddalić od szkieleta.
//Nie widzę tego, on na wysokość i szerokość ledwo tu się mieści, więc musiałbyś być tak płaski jak menadżerki z Inazumy, żeby to zrobić (Rafael, musiałem :V).//