Mroczne Królestwo
-
///Czyli wszystko jest?///
-
//Ta.//
-
Grofilor “Zmora” Gliofrosziodew
Udał się więc w drogę powrotną. -
Opuszczając jaskinię miałeś przeczucie, że to już koniec. Niestety, wraz z towarzyszącym Ci Uruk-Hai zdołaliście odejść ledwie kilkanaście kroków od jaskini, kierując się znów do Kresu Nadziei, gdy usłyszeliście przeraźliwy jęk, a wokół zaczął wiać wiatr. Co jest bardzo dziwne, skoro w Mrocznym Królestwie nigdy nie wieje wiatr, chyba że przy okazji tych dziwnych burz z fioletowymi błyskawicami, ale żadnej nie widziałeś, niebo było bezchmurne.
-
Grofilor “Zmora” Gliofrosziodew
-Plecami do siebie, już! - Spróbował wykonać własny rozkaz, szukając zagrożenia. Albo to był ten gnojek, co mu ostatnią misję zniszczył, ale mieli przerąbane, bo ktoś się pogniewał na złodziei artefaktów. Czy trzeba było mówić, że obie wizje mogły się zakończyć równie tragicznie? -
Zdecydowanie opcja numer dwa. Gdy zwarliście się z Urukiem plecami, a ten dobył swojego miecza, zauważyłeś, jak powietrze wokół Was zaczyna materializować się w zamazane, upiorne sylwetki ludzi. Mogło być ich nawet kilkanaście czy kilkadziesiąt, trudno było zliczyć przez tę ich niematerialność, która też dawała spore szanse, że Twój cios przejdzie przez takiego Ducha jak przez powietrze i nic mu nie zrobi.
-
Grofilor “Zmora” Gliofrosziodew
Delikatnie rzecz ujmując, przesrane. Artefakty trzymał przy sobie zastanawiając się, czy mógłby się nimi uratować. Przy okazji spróbował też zmaterializować swojego cienia, by dodać kolejnego sojusznika po swojej stronie. -
Prawdopodobnie były to dusze zmarłych wyznawców Wampira, którego ekwipunek rozkradłeś, na zawsze, nawet po śmierci, związane z nim i tym grobowcem. Gdy tylko cień się pojawił, Duchy rzuciły się w Waszą stronę, wyjąc i młócąc powietrze eterycznymi pazurami, którymi bez problemu mogłyby przebić co lżejszy pancerz.
-
Grofilor “Zmora” Gliofrosziodew
Spróbował się zasłonić artefaktami, jako swoją jedyną tarczą. Trzeba mówić, że podjął działania instynktownie? -
Niezbyt, ale choć instynktownie, to skutecznie, bo Duch, który próbował Cię zaatakować, cofnął się, podobnie jak kilka innych. Gorzej, że reszta musiała radzić sobie bez takiego wsparcia i o ile dla magicznego cienia nie był to kłopot, to widać, że Uruk radzi sobie kiepsko, skoro dopiero rozprawił się z jednym widmem, a zaatakował je blisko cztery razy, wszystkie trzy wcześniejsze ciosy przeszły przez niego na wylot, nie czyniąc żadnych krzywd.
-
///On przeżył?///
-
//Jeszcze wszyscy żyjecie, ale nie wiem, ile to potrwa.//
-
Grofilor “Zmora” Gliofrosziodew
-Jesteś cały? Coś cię boli po ich uderzeniu? - Spytał się swojego żywego towarzysza, zasłaniając się nadal artefaktami. -
Nie odpowiedział, nie miał za bardzo czasu na pogawędki, jego wciąż atakowały Duchy, więc musiał skupić się na zdawaniu ciosów, które w większości nic nie dawały, i unikach przed widmowymi pazurami, które takich trudności nie miały.
-
Grofilor “Zmora” Gliofrosziodew
A więc próba ruszenia dalej? -
//Ty chcesz teraz porzucić tego Uruka czy co? On jest wciąż atakowany przez Duchy, Ty nie, bo masz artefakty, a więc pewnie wszystkie zjawy skupią się na nim.//
-
///Można dać mu część artefaktów do obrony własnej, czy nie, bo ja na tym stracę? ///
-
//Można, ale weź pod uwagę, że ma jedną rękę niesprawną, a drugą wywija mieczem i ciągle robi uniki, żeby nie dać się zabić.//
-
///W sumie czymś większym mógły się zasłaniać.///
-
//Vader, zrób coś w końcu, to już piąty post poza fabułą. A potem narzekanie, że wątek się wlecze przez rok.//