Trzy. Trzy to Wy minęliście bramy i linie murów pełne Szkieletów, Demonów, Nieumarłych i Mutantów. Pewnie gdyby nie obecność przewodnika już dawno skończylibyście martwi.
‐ Podobno przybył z wymiaru zwanego Gehenną, a tam jest gorzej niż w Pustce.
‐ A dupa tam. On ma tak na nazwisko.
‐ Jasne… Gość jest tajemniczy jak to co Skrotch robił ze swoją wypłatą przed przyjęciem do Nadludzi.
‐Wszyscy wiedzą, że najmował prostytutki by potem je zabić i zabrać kasę. Ale nie no, jak nie z Pustki to ja jestem zdziwiony, przeto tam jest tego najwięcej.
‐ Wy znamy tylko nasz wymiar i Plugawy Wymiar. Może to stamtąd ich bierze? ‐ wysnuł domysły jeden z nich.
‐ Zaraz sam możesz się ich o to zapytać. ‐ stwierdził Thrall, gdy znaleźliście się pod bramą wejściową do Fortecy pilnowanej przez wręcz kolosalnych Mutantów.
Prowadzono Was korytarzami wyłożonymi czarnym marmurem, który z pewnością naturalny nie był. Brak było tu okien, a jedynym co mogło urozmaicić drogę były dziwne figury przedstawiające coś na kształt połączenia kolczastego ptaka z człowieka.
Ani Mutant, który Was prowadził, ani Twoi towarzysze nie palili się do odpowiedzi. Idąc tak trafiliście w końcu pod małe drzwi. Małe, czyli dopasowane do standardów ludzi.
‐To pewnie tam siedzą te ludki.‐ Postanowił zejść ze swojego ogara zostawiając go na miejscu by podejść do drzwi i przejść przez nie. Rzecz jasna w dłoni trzymał tamtą szkatułkę.
I przeszedłeś.
Trafiłeś do eleganckiego gabinetu. Biały marmur na posadzce, pomalowane ściany, kominek, fotele, szafy z książkami, obrazy na ścianach. Kto by się spodziewał takiego pokoju, w takim miejscu?
Z pewnością mało kto lubił żyć w jakimś burdelu, więc chociaż tutaj postanowił uczynić to miejsce przytulnym. Postanowił rozejrzeć się za jakąś żywą i rozmowną osobą tutaj.