Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
‐ Nie mam czasu na takich, jak ty … Mówiłem już
‐Więc załatwimy to szybko. W lewą dłoń pochwycił nóż do rzucania.
‐ Ty nie wiesz, kim jestem … ‐ zaczyna grać na zwłokę by przynajmniej zebrać siły na jeden atak
‐Dowiem się. Nie ociągając sytuacji podszedł do niego i zamachnął się pięścią w jego twarz. Atak miał być tylko pozorny, gdyż prawdziwym ciosem było uderzenie w splot słoneczny, a następnie przewrócenie przeciwnika na brzuch.
Cały manewr się powiódł, przeciwnik leży na ziemi.
A teraz zadał mu cios, który miał za zadanie ogłuszyć jegomościa.
To również mu się udało.
no cóż … skoro nie udało mu się nic zrobić z tym, to … leży
Podniósł go, przewiesił nad ramię i udał się z nim w kierunku obozowiska.
Obozowisko było opustoszałe. Lub na takie wgląda.
Wszedł do obozowiska.
Wszedłeś do niego.
Ktokolwiek był?
Powtarzam, że wygląda na to, iż nikogo tam nie ma.
Poszukał kogokolwiek, wcześniej dokładnie wiążąc jeńca.
Związany, a Ty ostatecznie znalazłeś część najemników, gdy wracali z miejsca zasadzki.
‐Jakie wieści?
‐ Straciliśmy nieco wojaków, gnojki dostały wsparcie w ostatniej chwili. Ale i tak wygraliśmy.
‐Ja z kolei mam jednego z ich magów. jako jeńca. Jest nieprzytomny. Jego oddział zginął w ataku na wioskę.
‐ Sam ich wybiłeś?