‐ Wparowanie do lasu bez namysłu nie wchodzi w grę … To byłoby głupstwo walczyć na ich terenie … Jakbyśmy mieli jakiegoś maga natury, to może jakby ożywił drzewa to by się udało ich wygonić
‐A może po prostu wparuje do środka, potnę was na kawałki, a następnie zawiozę was do Stalowych Ludzi, by dostać się do środka i wybić ich jednostki od wewnątrz?
Vader:
‐ Pomysł dobry. ‐ padło w końcu stwierdzenie po chwili milczenia. ‐ Nie podoba mi się tylko to siekanie na kawałki. Nas.
Zero:
‐ Magia Natury tak nie działa. Przynajmniej nie da się ożywiać drzew. ‐ rzekł jeden z najemników.
‐ No to może użyjemy ich przesądności i nakłonilibyśmy ich, że wkraczając do lasu zbesczeszczyli jakieś święte miejsce … Tylko trzebaby pokazać im jakąś iluzję
Zero:
‐ Powadzenia. ‐ mruknął, a oddział powoli wyjeżdżał z twierdzy.
Vader:
Drzwi stanęły otworem.
‐ A właź. ‐ rzekł postawny, ale nieco otyły mężczyzna z bujną brodą, wąsami i bokobrodami. Pewnie sołtys wsi.
Zero:
‐ Ja. ‐ odrzekł jeden w zbroi płytowej, wysoki i napakowany. Rasowy najemnik.
Vader:
Stałeś w małym korytarzu z tym mężczyzną.
‐ Walczyć? Powaliło Cię, czy jak?