‐ No to może użyjemy ich przesądności i nakłonilibyśmy ich, że wkraczając do lasu zbesczeszczyli jakieś święte miejsce … Tylko trzebaby pokazać im jakąś iluzję
Zero:
‐ Powadzenia. ‐ mruknął, a oddział powoli wyjeżdżał z twierdzy.
Vader:
Drzwi stanęły otworem.
‐ A właź. ‐ rzekł postawny, ale nieco otyły mężczyzna z bujną brodą, wąsami i bokobrodami. Pewnie sołtys wsi.
Zero:
‐ Ja. ‐ odrzekł jeden w zbroi płytowej, wysoki i napakowany. Rasowy najemnik.
Vader:
Stałeś w małym korytarzu z tym mężczyzną.
‐ Walczyć? Powaliło Cię, czy jak?
Zero:
‐ Czterdzieści bitnego żołnierza.
Vader:
‐ A czym mam walczyć? Tylko kilku chłopów we wsi zostało. Ja swoich nie opuszczę. Resztę wybili Stalowi Ludzie, albo uciekli do lasu.