Góra Mroku
-
Kuba1001
‐ Gdyby nie On, obaj byśmy tam teraz gnili. ‐ powiedział szaleniec, machając ręka gdzieś w kierunku Verden, gdzie orientacyjnie znajdowała się twierdza Inkwizycji Światła, z której uciekliście. ‐ Ale On nas ocalił. Tak, to był On, nie ja. Ja byłem tylko marionetką, narzędziem, tak jak my wszyscy… Ale nie na długo. Gdy On wróci, a dzięki nam stanie się to niedługo, to wróci w pełni swej chwały i potęgi, a my zostaniemy nagrodzeni…
Gdy skończył mówić, jego wyraz twarzy zmienił się diametralnie, zdawał się odpływać umysłem gdzieś bardzo daleko, myśleć o tej rzekomej nagrodzie. O dziwo, Ty też coś ujrzałeś, a mianowicie siebie i zastępy swoich kukiełek, a w tle dyndające smętnie na drzewie zwłoki tego Paladyna z Gilgasz, który Ci wtedy przeszkodził, i radnych miasta. A później samo miasto. Jedną z największych verdeńskich metropolii w ogniu, ze wszystkimi karczmami, domami, targami, a nawet dokami i cumującymi w nich statkami ze wszystkich rejonów świata. Ciężko nie przyznać, że była to kusząca wizja przyszłości… -
Vader0PL
Była to kusząca wizja przyszłości, ale nadal tylko i wyłącznie przyszłości. Jeżeli ten jego nowy pan miał prawo zachować ten status, to musiał dać środki, bądź szansę na realizację tego. Nie mówiąc już o tym, że zapewne Gilgasz ma teraz lepszą ochronę, gdyż mało kto uzna, że pojedyńczy Upiór istniał tam tak zwyczajnie i nikt go nie stworzył. W końcu ‐ nie znali całej prawdy.
-
-
-
-
-
Kuba1001
‐ Zaczekaj tu. ‐ powiedział i odszedł, wracając po kwadransie z mieczem długim i toporem jednoręcznym, na które pewnie postawił tylko dlatego, że nie należały do nikogo, a wcześniej pewnie do niewolników, i były w dość dobrym stanie. Chyba nie powinieneś wybrzydzać.
‐ Nasi pomagierzy zbierają się u podnóża góry, po jej wschodniej stronie, skrytej jej cieniem przed wścibskimi oczyma. Tam mają swoje obozy, tu trafiają tylko kapłani, najwyżej postawieni łowcy i sami niewolnicy przed złożeniem ich w ofierze. Idź tam i dołącz do jakiejś grupy, a później udowodnij, ile jesteś wart. -
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-