Kres Nadziei
-
-
-
Kuba1001
Vader:
Trafiłeś do zamku Kettlosa, najwierniejszego i najpotężniejszego ze sług samego Nosgotha, jednego do pretendentów w wojnie o supremację nad całą wampirzą rasą, bez zbędnych przeszkód. To dopiero tu zaczną się schody, nawet pomimo tego, że w Kresie Nadziei witane są wszelkie szumowiny, które mają jego władcy cokolwiek wartościowego czy przydatnego do zaoferowania. -
-
Kuba1001
Mniej więcej sto metrów od bramy spotkałeś małą grupkę powitalna, wysłaną tu pewnie przez pana zamku, składającą się z czterech odzianych w ciężkie zbroje i hełmy, uzbrojonych w tarcze z ostrymi krawędziami, dość charakterystyczne miecze długie i włócznie, Uruk‐Hai, wariację Orków, stworzonych przez samego Kettlosa. Prowadził ich jeden z licznych tu Wampirów, niewiele odbiegający od rasowych standardów, w równie eleganckiej, co skutecznie chroniącej, zbroi. To on był niewątpliwie dowódcą całego orszaku, on też dał swoim Urukom znak, aby się zatrzymali i wbił miecz w ziemię, czekając aż podejdziesz bliżej.
-
-
-
Vader0PL
Baszal “Niziołek” Vallohr
‐Ja? Jestem jedynie posłańcem wiadomości. Niosę zaproszenie od Góry, prosto z Miasta Imperawes. Mój pan, który mnie wysłał, uznał Kettlosa za bardzo istotnego w tym świecie, dlatego też właśnie wysłał to zaproszenie. Mam wręczyć je tobie, żebyś mógł je dostarczyć, czy jednak dostarczenie jedynie osobiście? -
-
-
-
Baszal “Niziołek” Vallohr
-Spotkanie, głównie rozmowa na temat świata. Wiesz, mam lekkie problemy z wyjaśnieniem tego, bo to nie ja siedzę w fotelu dowódcy, ja tylko biegam i zaproszenia rozdaję. -
- Znajduję się w identycznej sytuacji, pośle, ponieważ mojego pana również nie ma teraz w zamku, a jego prawa ręka jest zajęta negocjacjami z kimś innym, toteż musimy się jakoś dogadać bez obecności swoich mocodawców.
-
Baszal “Niziołek” Vallohr
-Mogę zostawić tutaj zaproszenie i przekazać, że pan Kresu Nadziei rozważa zaakceptowanie, bądź odrzucenie zaproszenia. W ten sposób unikniemy obaj problemów z decyzją za kogoś. Jeżeli się zgodzi, nie będzie problemu z dotarciem na miejsce, a jeżeli odrzuci… no cóż, mówi się trudno, będzie jedno puste krzesło. Czy na czym oni tam siedzieć będą. -
- Rozważne. - skomentował krótko Wampir. - A więc przekaż zaproszenie i ruszaj w dalszą drogę. Bądź zostań tutaj, gdyby nasz pan tu był, to na pewno by Cię ugościł po tak długiej drodze.
-
Baszal “Niziołek” Vallohr
-Przystałbym na propozycję, ale czas goni, a ja nie powinienem zwlekać. - Przekazał Wampirowi zaproszenie. - Jeżeli nie ma żadnych problemów, to pora, żebym ruszał. -
- Wróć, gdy wręczysz zaproszenia innym, a mój pan przekaże Ci odpowiedź, o ile do tego czasu wróci do zamku ze swojej wyprawy. - odparł Wampir i pożegnał Cię, wracając wraz z oddziałem Uruk-Hai do wnętrza Kresu Nadziei.
-
Baszal “Niziołek” Vallohr
Skłonił się i udał się w drogę powrotną, krzycząc niemiłosiernie w duchu, że znowu będzie musiał wrócić do jakiegoś miejsca. Ale jak na razie pora na wcześniejsze miejsce podróży, czyli Zamek Rycerzy Śmierci. Mieli przygotować odpowiedź. -
//Zmiana tematu. Zacznę Ci, gdy będziesz na miejscu.//
-
Vader:
Ubogi w kompanów, ale bogaty w artefakty, co było przecież najważniejsze, powróciłeś do zamku swego nowego pana, wykonawszy dla niego kolejne zadanie.