Kres Nadziei
-
-
-
Vader0PL
Baszal “Niziołek” Vallohr
‐Ja? Jestem jedynie posłańcem wiadomości. Niosę zaproszenie od Góry, prosto z Miasta Imperawes. Mój pan, który mnie wysłał, uznał Kettlosa za bardzo istotnego w tym świecie, dlatego też właśnie wysłał to zaproszenie. Mam wręczyć je tobie, żebyś mógł je dostarczyć, czy jednak dostarczenie jedynie osobiście? -
-
-
-
Baszal “Niziołek” Vallohr
-Spotkanie, głównie rozmowa na temat świata. Wiesz, mam lekkie problemy z wyjaśnieniem tego, bo to nie ja siedzę w fotelu dowódcy, ja tylko biegam i zaproszenia rozdaję. -
- Znajduję się w identycznej sytuacji, pośle, ponieważ mojego pana również nie ma teraz w zamku, a jego prawa ręka jest zajęta negocjacjami z kimś innym, toteż musimy się jakoś dogadać bez obecności swoich mocodawców.
-
Baszal “Niziołek” Vallohr
-Mogę zostawić tutaj zaproszenie i przekazać, że pan Kresu Nadziei rozważa zaakceptowanie, bądź odrzucenie zaproszenia. W ten sposób unikniemy obaj problemów z decyzją za kogoś. Jeżeli się zgodzi, nie będzie problemu z dotarciem na miejsce, a jeżeli odrzuci… no cóż, mówi się trudno, będzie jedno puste krzesło. Czy na czym oni tam siedzieć będą. -
- Rozważne. - skomentował krótko Wampir. - A więc przekaż zaproszenie i ruszaj w dalszą drogę. Bądź zostań tutaj, gdyby nasz pan tu był, to na pewno by Cię ugościł po tak długiej drodze.
-
Baszal “Niziołek” Vallohr
-Przystałbym na propozycję, ale czas goni, a ja nie powinienem zwlekać. - Przekazał Wampirowi zaproszenie. - Jeżeli nie ma żadnych problemów, to pora, żebym ruszał. -
- Wróć, gdy wręczysz zaproszenia innym, a mój pan przekaże Ci odpowiedź, o ile do tego czasu wróci do zamku ze swojej wyprawy. - odparł Wampir i pożegnał Cię, wracając wraz z oddziałem Uruk-Hai do wnętrza Kresu Nadziei.
-
Baszal “Niziołek” Vallohr
Skłonił się i udał się w drogę powrotną, krzycząc niemiłosiernie w duchu, że znowu będzie musiał wrócić do jakiegoś miejsca. Ale jak na razie pora na wcześniejsze miejsce podróży, czyli Zamek Rycerzy Śmierci. Mieli przygotować odpowiedź. -
//Zmiana tematu. Zacznę Ci, gdy będziesz na miejscu.//
-
Vader:
Ubogi w kompanów, ale bogaty w artefakty, co było przecież najważniejsze, powróciłeś do zamku swego nowego pana, wykonawszy dla niego kolejne zadanie. -
Grofilor “Zmora” Gliofrosziodew
Dlatego też kroczył dalej, by oddać swojemu panu to, o co prosił. A raczej nakazał przynieść. -
Byłeś na tyle rozpoznawalny, że wpuszczono Cię do środka bez pytań. Co ciekawe, za murami zamku nie zobaczyłeś wielu Uruk-Hai, a jeśli, to z reguły poważnie rannych, na przykład ze złamanymi kończynami, a Wampira nie widziałeś żadnego. Najemników też brakło, miałeś wrażenie, że pozostawiono tylko garstkę do obrony zamku, która i tak by nie wystarczyła w wypadku większej inwazji.
-
Grofilor “Zmora” Gliofrosziodew
No cóż, powiadomienie o kolejnych stratach może być trochę bardziej, niż bolesne. Postarał się jednak poszukać swojego zleceniodawcę, by oddać mu artefakty. -
W tych pomieszczeniach, gdzie mogłeś zwykle zastać Kettlosa, pana Kresu Nadziei, nie odnalazłeś go. Komnaty stały puste lub zamknięte na klucz, tak jak wiele innych pomieszczeń w zamku, co jedynie zwiększało poczucie opustoszenia tego miejsca, pełnego zwykle Wampirów, Uruk-Hai oraz służby i najemników różnych ras.
-
Grofilor “Zmora” Gliofrosziodew
W okolicy był ktoś, kto mógłby mu o czymś powiedzieć na ten temat?