Kres Nadziei
-
Grofilor “Zmora” Gliofrosziodew
Westchnął. Całe wampirze życie pod górkę. Jak był jeszcze człowiekiem, nauczycielem, to najgorsze, co mu się przytrafiało, to klasa chuliganów. Tutaj? Wszystkie jeszcze nie nazwane nawet metody ujebania go w życiu.
- Czy można wiedzieć, dokąd? -
- Na wojnę. - odparł z dziwnie szerokim uśmiechem na ustach. - Kettlos to wierny sługa Nosgotha, jego najbardziej zaufany lennik. A lennik stawia się wraz z armią, gdy jego pan wzywa.
Mogłeś to przeczuwać, pretendentów do tronu Wampirów było trzech, a żaden nie chciał dzielić się władzą czy układać z innymi, więc bratobójcza wojna o hegemonię musiała wybuchnąć prędzej niż później. -
Grofilor “Zmora” Gliofrosziodew
Szkoda jednak, że tak szybko.
- Wiesz może, gdzie go znajdę? -
- Mówił, że głośno będzie o nim na Plugawych Ziemiach. - odrzekł, a uśmiech powoli znikał z jego twarzy. - Ale brak wieści niepokoi nas wszystkich. Może któryś z Uruk-Hai będzie wiedział coś więcej, oni powracali z różnych misji i bitew, sami lub w małych grupach, często ranni. Niedawno przyprowadzili do zamku nawet jednego z Wampirów.
-
@Kubeł1001 napisał w Kres Nadziei:
Kuba1001
Udało Ci się znaleźć jednego z Twoich pobratymców, z ręką w temblaku, który nieco kulał na prawą nogę, choć wciąż był Uruk‐Hai, dumą Kresu Nadziei, i nawet w tym stanie dałby radę wiele zwojować.
-Czy możesz mi wytłumaczyć, co tu się stało? I gdzie jest nasz pan?
-
- Na wojnie. - odparł wymijająco, bo to już przecież widziałeś. - Nosgoth wezwał wszystkie swoje Wampiry, więc on wyruszył, a wraz z nim prawie wszyscy Uruk-Hai. Kres Nadziei opustoszał, zostali tylko ranni, służba, najemnicy i kilka Wampirów do zarządzania tym wszystkim.
//Pytanie do Ciebie: Będziesz teraz odpisywać w miarę regularnie?
Pytanie do Ciebie i Vadera: Jeśli odpowiesz na powyższe, że tak, to chcecie mieć łączoną fabułę?// -
Grofilor “Zmora” Gliofrosziodew
///Jeżeli on będzie, to i ja będę.///
- Jaki jest stan tego Wampira? Może mówić? -
W odpowiedzi wzruszył ramionami, najwidoczniej nie wiedząc aż tyle na ten temat.
- Jest w lazarecie. - powiedział i odszedł, uprzedzając Twoje pytanie. -
Grofilor “Zmora” Gliofrosziodew
Pokiwał w miclczeniu głową, po czym się tam udał. -
Co prawda nigdy nie byłeś w tym miejscu, ale pozostali w zamku słudzy byli w stanie bez szemrania wskazać Ci odpowiednią drogę. Dzięki temu zdołałeś odnaleźć odpowiednie pomieszczenie, a w nim kilku medyków, ludzi i Drowów, a także interesującego Cię Wampira, nagiego od pasa w górę, z ciałem pokrytym bandażami i świeżymi szwami oraz ręką w temblaku. Postronny i ignorancki obserwator powiedziałby, że śpi, Ty zaś doskonale zdawałeś sobie sprawę z tego, że krwiopijca już wie o Twojej obecności, nawet mimo zamkniętych oczu, bowiem tak naprawdę znajdował się na skraju życia i śmierci, w transie leczniczym, mającym przyspieszyć gojenie ran i wyostrzającym zmysły, aby trudniej było podejść i zabić kurujące się monstrum.
-
Grofilor “Zmora” Gliofrosziodew
Jedna z zalet bycia Wampirem. Na szczęście, latami nauczył się stać i czekać, co i teraz zrobił licząc na to, że w miarę szybko mu to pójdzie. -
Musiałbyś czekać przynajmniej przez tydzień, może i dłużej, bo mniej więcej tyle powinno zająć mu zaleczenie tych obrażeń. Na szczęście krwiopijca nie kazał Ci tyle czekać, po kilku minutach otwierając krwistoczerwone oczy, które wbił prosto w Ciebie, czekając aż podasz mu powód zakłócania jego spokoju.
-
Grofilor “Zmora” Gliofrosziodew
- Gdzie jest pan Kresu Nadziei? - zapytał, odwdzięczając mu się tym samym spojrzeniem. -
- Na wojnie. - odparł. - Ja odłączyłem się od głównej armii, a moi Urukowie zostali wybici. Nie wiem, jaki jest los głównych sił i samego Kettlosa.
-
Grofilor “Zmora” Gliofrosziodew
- Kierunek marszu wojsk? - nie przestawał zadawać mu pytań. - Lub to, przeciwko komu prowadzi tę wojnę? -
- Gdzieś na Plugawych Ziemiach. Nosgoth postanowił zebrać swoich wasali, aby ostatecznie pozbyć się tego pretendenta, Valescu, i jego Kolektywu Cienia. Tylko że ten, nie wiedzieć skąd, ściągnął potężne legiony Nieumarłych, nie tylko świetnie wyposażonych, ale chyba pamiętających szkolenie sprzed śmierci… Takich Szkieletów i innych nie widziałem jeszcze ani razu w życiu, a żyję długo.
-
Grofilor “Zmora” Gliofrosziodew
- Dobrze wiedzieć, czego mam się spodziewać - rzucił. - Na jak długo zostaniesz w Kresie Nadziei?
Z góry założył, jaka padnie odpowiedź, więc powoli zaczął kształtować w swojej głowie plan. Musiał ruszyć z artefaktami na pomoc Nosgothowi, żeby nie stracić pracodawcy, a najbezpieczniejszy sposób to było przetransportowanie artefaktów na sobie. Byleby tylko nic się w jego głowie nie pomieszało od tego wszystkiego. -
- Jak tylko wyzdrowieję, wracam na front, gdziekolwiek by nie był. - odparł i zastanowił się chwilę. - Najwcześniej za kilka dni, tyle zajmie mi dojście do siebie.
-
Grofilor “Zmora” Gliofrosziodew
- Świetnie, więc wyruszam przed tobą. W którą stronę? - zapytał, całkowicie poważnie. -
- Takich armii i bitew Plugawe Ziemie nie widziały od mileniów, od czasów Kroczącego Pośród Śmierci… Znajdziesz ich szybciej niż sądzisz. Ja zaś mogę pokierować Cię pięćdziesiąt kilometrów na południowy zachód stąd, tam ostatni raz starłem się z wrogiem.