Achaton
-
Vader0PL
Matir “Kasaxy” Moonsky
Przewiesił tarczę na plecy i wzrokiem rozejrzał się. Był tutaj tamten Drow, który od początku wydawał mu rozkazy? Nie wyglądał na takiego, który wyskakuje na przód i prowadzi natarcie. Zwłaszcza, że był chyba dosyć istotnym członkiem tej wyprawy, bo od samego początku nazywał go głównodowodzącym. -
Kuba1001
Prawdziwi głównodowodzący czaili się wiele kilometrów stąd, pod silną strażą i fortyfikacjami, on był zapewne tylko wykonawcą ich woli, oficerem polowym. Nie dostrzegłeś go, z wyższych stopniem widziałeś jedynie setników i dziesiętników prowadzących swoje, mniej lub bardziej, przetrzebione oddziały na plac przed miejską bramy, aby się przegrupować i ustalić plan działania, acz pewnie świeże siły również były gdzieś w drodze.
-
-
Kuba1001
Ciężko mówić o tym, że to żołnierze, bardziej niedobitki, które mógłbyś odesłać na tyły. Poza nimi dołączyła do Ciebie dwójka Magów, którzy towarzyszyli Ci na dole i poprzednio nie palili się do wyjścia na powierzchnię, gdy trwała tam najintensywniejsza walka. Tymczasem bramą docierały do Was kolejne posiłki, w tym wielkie Minotaury, kawaleria na Ponurych Jaszczurach, a nawet jedna Hydra. Z takimi posiłkami na pewno zajmiecie Achaton.
-
Vader0PL
Matir “Kasaxy” Moonsky
O ile dobrze pamiętał, w Achatonie był jeszcze smok po stronie Elfów, a nigdzie jego truchła nie zauważył. Więc albo się wycofał, albo czeka, żeby zapobiec upadkowi Achatonu w kontruderzeniu. Dosyć jednak tych ponurych misji, gdzie był głaz, którym miał i chciał się zająć? -
-
-
Kuba1001
‐ Moonsky! ‐ usłyszałeś swoje nazwisko z tłumu po kilku minutach oczekiwania, zamiast zacząć działać, wykazując choć trochę inwencji i niezależności. W tłumie, z którego padł okrzyk, dostrzegłeś zmierzającego w Twoją stronę oficera, z którym wcześniej wiele razy rozmawiałeś i ustalałeś plan podkopu pod mury obronne miasta.
-
-
Kuba1001
‐ Nie omieszkam wspomnieć o Twoich zasługach w zdobyciu bramy. ‐ powiedział na wstępie, samemu też Ci salutując. ‐ Ale to jeszcze nie koniec. Musimy zająć całe miasto. Weź do dwóch setek ludzi, wedle własnego upodobania, i idź z nimi na wschodnie dzielnice miasta. Oczyść jak najwięcej terenu, a gdy nie dasz rady iść dalej, zajmij pozycje i czekaj. Jeńcy są mile widziani, ale jeśli jakiegoś weźmiesz, to będziesz za niego odpowiadać. Plądrowaniem i paleniem zajmiemy się potem… Jeśli nie jest to dla Ciebie wystarczająca motywacja, to prawdopodobnie gdzieś tam znajduje się ten kamień, który spadł z nieba, który tak bardzo pragniesz zdobyć.
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-