Achaton
- 
Rezultat był taki, że złamałeś mu nos i powaliłeś na ziemię. Chyba wciąż był przytomny, ale oszołomiony na tyle, że bez trudu powinieneś go dobić. 
- 
Matir “Kasaxy” Moonsky 
 Dokończył więc sprawę swoim toporem.
- 
Padł martwy, a Wy, mimo straty kilku kolejnych żołnierzy, zdołaliście pokonać Elfy, z których większość padła na miejscu, a niektóre spróbowały ucieczki, padając trupem z bełtami kusz wbitymi w plecy i tyły głów. 
- 
Matir “Kasaxy” Moonsky 
 Spróbował zebrać oddział w tym samym układzie, co na początku, czyli kawaleria, on z Magami i Minotaurami, za nim kusznicy i piechota. Jeżeli się udało to przeliczył straty i nakazał dalszy marsz.
- 
Nie licząc kawalerzystów straconych wcześniej, zginęło łącznie dziewięciu żołnierzy piechoty. Jak na razie nie dzieje się nic niezwykłego, a przynajmniej posłana naprzód kawaleria nic takiego nie melduje. 
- 
Matir “Kasaxy” Moonsky 
 Nakazał jednak czujność i dalszy marsz. Miał wielki kamień do zdobycia.
- 
Przechodząc obok jednej z ulic prowadzących na jeden z targów w mieście nic nie zdawało się zapowiadać nadchodzącego niebezpieczeństwa. Kawaleria o niczym nie meldowała, a Ty, Magowie, Minotaury i większość piechoty przeszła obok owej uliczki. Niestety, nie wszyscy zdołali w porę i tak tylna straż, około trzydziestu nic nie spodziewających się Mrocznych Elfów, zaczęło nagle krzyczeć wniebogłosy. Gdy odwróciłeś się, tak jak wszyscy inni, aby zobaczyć, co się stało, dostrzegłeś makabryczny widok: W większości martwi i dogorywający, kilku było ciężko rannych, ale i tak nie zdołacie im pomóc. Ginęli w straszliwych męczarniach, skóra odchodziła im od kości, odpadała płatami z twarzy, niekiedy dosłownie gotowała się na Waszych oczach. Wyjaśnienie mogło być tylko jedno, skoro działaniu kwasu poddane były też budynki przy uliczce oraz naprzeciwko niej: Szmaragdowy Smok. 
- 
Matir “Kasaxy” Moonsky 
 -Rozproszyć się, żeby nie zgładził was wszystkich! Teraz! - Odparł i nakazał Minotaurom odciągnięcie Magów dalej, by ci nie padli ofiarą Szmaragdowego Smoka. Również zawołał do siebie kilku kawalerzystów, wydając im rozkaz. - Spróbujcie się przedostać do głównych sił jakąś inną drogą i powiadomcie ich, że mamy tutaj cholernego smoka. My sami spróbujemy go zatrzymać przez pewien czas.
- 
Plan szedł dobrze, do tego momentu z kawalerzystami, którzy byli o wiele dalej i nie natknęli się na Smoka, musisz kogoś po nich wysłać lub czekać, aż wrócą. I liczyć, że nie zostali zabici tak jak ci żołnierze przed chwilą. 
- 
Matir “Kasaxy”" Moonsky 
 No cóż, smok raczej czekać nie będzie. Odwrócił się więc w kierunku Magów.
 -Przyjdzie nam z tą gadziną najpewniej walczyć, więc przygotujcie magią głazy, które wymierzycie w bestię. - Wydał im rozkaz. - Ja sam spróbuję zadać jej trochę ran Magią Śmierci.
- 
- A nie lepiej zablokować wejście i iść dalej? - podsunął Ci pomysł jeden z Magów. - Smok nie kwapi się, żeby do nas wyjść. 
- 
Matir “Kasaxy”" Moonsky 
 -Możemy tak zrobić, to oczywiste. - Odparł. - Ale miej na uwadze, że smok raczej nie chroni byle jakiej części miasta i musi tam być coś, co warto byłoby zdobyć.
- 
- Ten kamień? - domyślił się Mroczny Elf, mając na myśli tajemniczy głaz spadły z nieba w decydującym momencie jakiegoś starcia, a który tak bardzo chciałeś zdobyć i zbadać. 
- 
Matir “Kasaxy”" Moonsky 
 -Jeżeli się nie mylę, Elfy bardzo go sobie cenią. Odebranie go im sprawiłoby, że ich morale poszłyby na łeb na szyję w dół.
- 
- Dlatego postawili tam Smoka. Albo nie ma tam kamienia, a on tylko broni tej uliczki z jakichś strategicznych powodów, których my nie znamy, nie zaopatrzyliśmy się jak dotąd w plan miasta. 
- 
Matir “Kasaxy”" Moonsky 
 -I jeżeli całkowicie się nie mylę, nie chcecie teraz walczyć ze smokiem? - zapytał. - Wiecie jednak, że prędzej czy później tutaj wrócimy?
- 
- Może do tego czasu ktoś inny go zabije. - odrzekł jeden z Magów, choć wiedział równie dobrze jak Ty, jego kompan i wszyscy inni, że szanse na to są tak małe, że prawie żadne. 
- 
Matir “Kasaxy”" Moonsky 
 Nie odpowiedział, za to postarał się zebrać swój oddział.
- 
Bez trudu zebrałeś wszystkich, nie licząc martwych i dogorywających na tyle kolumny i puszonej przodem kawalerii, która albo nie wykryła żadnych przeszkód, więc nie wraca, żeby o nich zameldować, lub wszyscy zostali wybici do nogi na szańcu obronnym, przez który nie mogli się przebić ani uciec. 
- 
Matir “Kasaxy” Moonsky 
 Dopóki ich nie znajdą, to nie odpowiedzą sobie na to pytanie.
 

