Leśny Trakt
-
Kuba1001
Nie było Ci to dane, poniekąd przez gwar w obozie, ale z drugiej strony też Goblina, który wrócił z jakimś workiem zawieszonym na szyi, bukłakiem w dłoni oraz manierką, z której pił przez całą drogę, a przestał, gdy zatrzymał się obok Ciebie. Przytoczył ją sobie do pasa, spojrzał na Ciebie i otworzył bukłak. Później zdjął Ci knebel i podał Ci wypełnione jakąś cieczą naczynie.
‐ Pij, późnij okazji ni byndzie. ‐ powiedział Goblin, a Ty wyczułaś, że nie masz do czynienia ze zwykłą wodą, a najpewniej z jakimś słabym winem lub innym alkoholem. -
-
-
Radiotelegrafista
Nie jest to jedzenie, do którego Densissima przywykła, ale kiedyś usłyszała taką sentencję: “Lepszy rydz, niż nic”. Chyba chodziło o to, że lepiej się posilić niesmacznym grzybem, niż jedzeniem.
Od razu chciwie zabrała się do lichego pokarmu, nie jadła już od dłuższego czasu, więc nawet takie jedzenie teraz ją cieszyło.
‐ Masz jeszcze trochę? ‐ Zapytała po zjedzeniu wszystkiego, podnosząc wzrok na goblina.
-
-
-
Kuba1001
Poniekąd to też było czerwone wino, ale o wiele mniej szlachetne i robione z jakichkolwiek składników, a przy tym nieco kwaśne. Niemniej, alkohol to alkohol. Po chwili opróżniłaś bukłak, więc Goblin ponownie zakneblował Ci usta i wrócił na swoje miejsce, aby samemu zacząć raczyć się sucharami, mięsem i trunkiem z manierki.
-
Radiotelegrafista
Wino i jedzenie nieco poprawiło humor Densi (a może tylko otępiło zmysły). Strasznie jest być w niewoli, ale jeszcze straszniej ‐ być głodnym i spragnionym w niewoli. Teraz tylko dotrwać, aż ojciec ją wykupi, tylko trochę dotrwać.
Z pomocą wina i sytości, spróbowała zasnąć, zapomnieć o całym tym chłamie, zapomnieć o niewoli, o orkach, goblinach, zapomnieć o młodzieńcu z dworku Heśnika i zapomnieć o słabym winie. Zasnąć.
-
Kuba1001
Wrzawa nie ustępowała, ale w końcu zmęczenie, nuda i wino podziałały, dzięki czemu zasnęłaś.
Obudziła Cię dopiero poranna krzątanina, choć w Twoim mniemaniu była jeszcze noc, w końcu tak szaro może być tylko około jakiejś czwartej lub piątej nad ranem, czyli w porze, kiedy to żaden normalny szlachcic nie wstaje, ewentualnie dopiero idzie spać po jakiejś suto zakrapianej imprezie.
Zauważyłaś, że obóz ponownie jest składany, choć teraz nie tak spiesznie jak wcześniej. Ponadto dostrzegłaś, że zaroiło się w nim od łupów: Złotników, srebrników i miedziaków, a także narzędzi, jedzenia, zwierząt i jeńców w postaci uprowadzonych chłopów i chłopek. Najwidoczniej nocny rajd się zielonym udał… Tylko czy poseł do Twojego ojca już wyruszył? -
-
-
Radiotelegrafista
Dobrze, że przynajmiej była przywiązana do ich pala, do nie zapomną go, a tym samym nie zapomną o Densi. Była więc spokojna o swój los. Spokojnie, za niedługo wróci do rodzinnego dworku, wszystko będzie w normie i nie będzie żadnych goblinów ani orków. Wszystko będzie dobrze…szlachcianka uspokajała samą siebie.
-
Kuba1001
W końcu zielonoskóry się obudził, gdy jakiś inny Goblin dźgnął go w brzuch tępą stroną włóczni. Gdy tylko wstał, przeciągnął się i pociągnął solidnego łyka z manierki, tym samym opróżniając ją do cna. Chwilę później podszedł do Ciebie, wpatrywał się chwilę i zdjął Ci knebel.
‐ Jesteś pewna, że ten Twój ojciec da nam duuużo złota? ‐ spytał, czyniąc podobne gesty rękoma, jak i Ty wcześniej. -
-
-
-
-
-
-