Trujący Szczyt
-
Kuba1001
Vader:
Wszyscy byli odziani o wiele bogaciej niż mieszczanie w innych miastach, a przynajmniej Wróżkowie, Nagowie najwidoczniej nie przepadali aż tak za przepychem. Mimo to dostrzegłeś przebijających się przez tłum postawnych Nagów, odzianych w skórzane i metalowe pancerze, zbrojnych w długie włócznie, tarcze zakładane na przedramię i zakrzywione miecze. O dziwo, eskortowali nie swego pobratymca, ale jednego z niskopiennych, który bogactwem swego stroju, biżuterii i dodatków bił na głowę resztę tu obecnych.
Radio:
‐ No to idziemy, nie będziemy tu stać jak te kretyny, co nie, kapitanie? -
-
-
Kuba1001
Radio:
Trafiliście tam bez problemu, sam szałas niezbyt się zmienił przez ten czas, gdy Cię nie było.
Vader:
Niezbyt daleko, jeśli chodzi o ścisłość, to ledwie kilka kroków, gdyż uzbrojeni Nagowie otoczyli Cię, a mieszczanie rozpierzchli się do swoich domów lub innych części miasta. Tak czy inaczej, strażnicy wyglądali na takich, jacy się nie patyczkują i potrafią zrobić słuszny użytek ze swojego oręża. -
-
-
-
-
-
-
-
-
Kuba1001
Radio:
Wyrobiliście się do wieczora, a więc pozostaje Wam jeszcze kilka kwadransów do zmierzchu, które również możecie jakoś wykorzystać. A właściwie to chyba Ty możesz wykorzystać, Drogomir od razu po zakończeniu pracy wlazł do swojej części i zaczął donośnie chrapać.
Vader:
‐ A to, co chcesz złożyć, będzie propozycją dyplomatyczną. Gwarantuje, że Trujący Szczyt w żaden sposób nie wesprze żadnego z Twoich mocodawców. -
-
-
-
-
-
-