Wioska Klanu Mors
-
Koboldy, Skaveni może? Queek wstał po czym zebrał swój oręż i spojrzał w strone z której oszczepy były rzucane.
-
Pudło i pudło, bowiem tymi, którzy zabili Panterę Cienia, a przez to uratowali Ci życie, była banda Goblinów. Małe, zielone, zdradzieckie, szpetne i podstępne pokurcze, plaga tych ziem, kiedyś podobno kontrolowały cały Podmrok, a w niektórych regionach wciąż są największą siłą, ale coraz więcej terenów wyrwały im Szare Krasnoludy, Koboldy, Skaveni czy Orkowie. Nie miałeś, co prawda, powodów, aby nienawidzić tych stworów, ale tym bardziej nie powinieneś im ufać, pośród Skavenów, które miały do czynienia z Goblinami, dochodziły różne plotki o nożach wbijanych plecy, sztyletach między żebrami, truciźnie w jedzeniu czy bimbrze albo innych sposobach, na które mali Zielonoskórzy pozbywali się swoich wrogów. Ci tutaj musieli być jakąś mniejszą grupką z plemienia, wysłaną na patrol lub łowy, wszyscy uzbrojeni byli w kilka oszczepów do rzucania, włócznię do walki w zwarciu, noże, sztylety i zakrzywione mieczyki. Przywódca ich grupy odznaczał się na tle innych większymi gabarytami, masą i zapewne siłą oraz wytrzymałością, a także dziwnymi, żółtymi ślepiami, zębami spiłowanymi na kształt kłów drapieżnika i wielką blizną na prawym policzku, przypominającą ślad po jakimś zabójczym zaklęciu, które przeszło za blisko.
-
-Wy tu po tą pantere czy tak sobie po tunelach popierdalacie?- Rzekł Queek, nie wiedział co gobliny mogą planować więc przygotował broń, aczkolwiek nie zamierzał z nimi walczyć.
-
- Łapać skurwysyna, tak! - odkrzyknął w odpowiedzi postawny Goblin, a jego podwładni rzucili się naprzód. Na szczęście dla nich i Ciebie nie była to komenda do zaatakowania, ale oskórowania zdobyczy. Nie byłeś myśliwym, ale słyszałeś o tym, że trupy w Podmroku gniją bardzo szybko, w czym mają pomagać żyjące w tunelach grzyby, bakterie i tym podobne, a im dłużej trup leżał w tunelu, tym większe szanse na przybycie złaknionego padlinożercy. Dlatego Gobliny przypadły do trupa, za pomocą ząbkowanych noży w dość ekspresowym tempie zdzierając z niego skórę, a także odcinając końce macek, te z jadowitymi kolcami. inne, przy pomocy małych młotków, powybijały także zęby potwora, wszystko to pakując do płóciennych worków. Gobliński herszt przyglądał się naprzemiennie pracy swoich podwładnych i Tobie, a gdy tamci skończyli, pociągnął nosem jak drapieżnik na łowach i zmrużył dziwne oczy.
- Wrogowie blisko, za dużo. Uciekać. Skaven z nami? -
-Może ta, jacy znowu wrogowie?
-
- Źli, duży, silni. Zdrajcy, potwory. Iść czy ginąć, szczurza mordo? - zapytał wprost Goblin, była to najpewniej ostatnia szansa, wszyscy byli już gotowi do ucieczki, a Ty zrozumiałeś, że to rzeczywiście nie przelewki, bo ku Wam zbliżało się coś naprawdę wielkiego, a od jego kroków trząsł się grunt pod Waszymi stopami.
-
To chyba była inna bestia i to większa, zdecydował się pobiec za goblinami chociaż ani trochę im nie ufał.
-
Choć nie należałeś do powolnych Skavenów, a Gobliny były szybkie, nawet szybsze niż Ty, a doganiałeś je tylko dlatego, że trzymały Twoje tempo, byś nie został za bardzo w tyle, to i to coś, co szło za Wami, wciąż się zbliżało. Dlatego przywódca bandy zatrzymał swoich podwładnych i znów zaczął węszyć, a potem wskazał im na jedną ze ścian tunelu. Dotknął jej dłonią i ta jakby zaczęła się cofać, tworząc powiększającą się w każdej chwili wnękę, do której wchodziły kolejne Gobliny, aż zostałeś tylko Ty i herszt.
- Wchodź no, szczurza mordo, oni za blisko, nas za mało, trzeba się kryć, oj ukryć! Raz, raz, albo zostawimy Cię na śmierć. -
Poszedł nieufnie, pozostając uważnym.
-
Gdy tylko wszedłeś za nimi, Goblin ponownie użył Magii Ziemi, bo inaczej ciężko byłoby wytłumaczyć to, co właśnie robił, zamykając wejście. Zostawił jednak niewielkie luki na wysokości Twoich i ich oczu, abyście mogli obserwować to, co przetacza się przez tunel: Nie widziałeś całego potwora, bo był olbrzymi, czubkiem głowy mógł sięgać sufitu albo nawet iść pochylony, widziałeś jednak wielkie, pokryte łuską, umięśnione ciało, ciągniętą po ziemi maczugę gigantycznych rozmiarów, do uniesienia której potrzeba by było nawet i kilkudziesięciu Skavenów, oraz czułeś dziwny odór, przypominający siarkę. Gdy pierwszy potwór przeszedł obok Waszej kryjówki, zjawiły się kolejne, doliczyłeś się łącznie pół tuzina. Niewiele, mieliście przewagę liczebną, ale domyśliłeś się bez trudu, że już jeden byłby sporym wyzwaniem, a walka z nim mogłaby graniczyć nawet z samobójstwem. Gdy było już spokojnie, Goblin ponownie użył Magii Ziemi i otworzył przejście, abyście mogli wyjść.
-
-O oni to kim byli he?- Rzekł do goblina.
-
Ten wypchnął Cię z prowizorycznego schronienia, aby inni mogli wyjść, nim odpowiedział:
- Plugawce, zdrajcy, obmierzłe kreatury, tak! - odparł, wyraźnie wściekły. - Dawno, a może niedawno, służyły nam, Goblinom, ale przybył Krasnolud, który rozbił armię, dał tamtym wolność, wywiódł daleko, poza Podmrok, a tych, co zostali, zbuntował przeciwko nam. Teraz Gobliny słabe, za słabe, żeby znowu rządzić jaskiniami i tunelami. Do czasu, hehe. -
Zignorował wypchnięcie i gdy goblin skończył mówić kiwnął głową i rozejrzał się dookoła. Przydałoby się wrócić na trasę swojej wyprawy.
-
- Gdzie wędrujesz, szczura mordo? Tutaj tylko kilka wiosek, nic ciekawego, a tunele niebezpieczne. Co wyciągnęło Skavena z jego bezpiecznej nory?
-
-Ta kurwa patrz bo powiem. Zresztą ta bezpieczna nora to to tak słabo bezpieczna.
-
Goblin uniósł brew, a Ty odniosłeś wrażenie, że zaciekawiłeś go po raz pierwszy, odkąd się spotkaliście.
- Nie? - powtórzył, jakby licząc na jakieś dalsze wyjaśnienia. -
-Jacyś skurwysyny mordują krasnoludów i teraz skavenów, a goblinów to pewnie też zaraz zaczną hrrr!- Odpowiedział ze złością.
-
Na szpetnej twarzy małego Zielonoskórego pojawiło się zrozumienie.
- Taaa, ogniste potwory. Znam. Widziałem. -
-No to o co chodzi z tymi ognisto-czymś?- Zwrócił się do goblin który już zdobył jego zainteresowanie.
-
Goblin wzruszył ramionami.
- Przybyli. Nie wiem skąd, ale przybyli, ale jak już przybyli, to przejechali się po Podmroku jak po burej suce… Krasnoludy, Orkowie, Gobliny, Koboldy: Nikt nie dał rady. A teraz szczurza morda mówi jeszcze, że i Skavenom dojebali.