Wioska Klanu Mors
-
Nikt nie miał zamiaru Was zatrzymać, więc sprawie dotarliście do tejże budowli, a później komnaty wodza, której drzwi otworzyli Wam dwaj jego ochroniarze. Skaven siedział na kamiennym fotelu pokrytym skórami i futrami, drapiąc się za uchem. Wydawał się spokojny, a to zawsze świadczy najgorzej o humorze większości przeciętnych Szczuroludzi.
-
Popchnął swojego negocjatora w strone wodza, ciekawe co takiego wymyślił.
-
- Ty! - krzyknął wódz, odsuwając Twojego podwładnego jedną ręką. Nie, nie mówił do niego, ale do Ciebie, bo to właśnie w Ciebie celował palec drugiej dłoni. - Tłumacz mi się! Ale już! I to lepiej dobrze, bo jak nie, to pożałujesz!
-
Z tym to zawsze problemy.
-A co mam Ci tłumaczyć, wodzu? Pokurcze zdenerwowali tego co nie trzeba i teraz za to zapłacą, z tego co widziałem to oni mają na nas wyjebane tak więc nie wiem po co te nerwy.- Spróbował wytłumaczyć mówiąc raczej spokojnym głosem, charyzmatyczny to on nie był ale i zbytnio nie próbował być. -
- Jakby mieli wyjebane, to byś z całym wojskiem wrócił! A teraz co? Gówno, kurwa! Każdy nam teraz wpierdoli, jak będzie chciał, nieważne czy Orkowie, Gobliny, Krasnoludy czy inne Koboldy! I co to do chuja było, że taki łomot Wam spuściło, a tych, co przeżyli, przeraziło tak, jakby z jakimś Smokiem walczyli?
-
-Ta kurwa te twoje wojsko to i tak jest gówno, a zresztą krasnoludy mają swoje problemy a reszta to i tak mniejsze zagrożenie, i kurwa nie wiem co nas zaatakowało, jakieś chuje na ognistych stworach, jak chcesz to rozpocznę program rekrutacyjny bo i tak trochę mi gwardii ubyło. I kurwa nie zapominaj że jesteśmy Skavenami.
-
- A Ty kurwa nie zapominaj, kto tu jest wodzem! Okazuj mi szacunek, bo mi się należy! A jak nie, to pożałujesz!
-
-A Ty kurwa nie zapominaj, kto tu jest twoim jebanym czempionem. Wysyłasz mnie chuj wie gdzie bez żadnego zwiadu czy czegoś i kurwa ryzykuje życiem kiedy ty tu siedzisz i nic nie robisz. A od szacunku masz swoją służbę.
-
- Siedzę tu, bo jestem wodzem, widziałeś Ty kiedyś wodza, co by szedł na bitwę i życie narażał? Nie! Bo od tego mam takich jełopów jak Ty. A teraz wypierdalaj mi sprzed oczu, zanim się bardziej wkurwię. I wróć tu, jak dowiesz się czegoś o tym, co sprało Wam tam dupsko.
-
-Chuj nie wódz.- Powiedział po czym wyszedł z komnaty wodza dając znak swojej gwardii by za nim podążała i udał się do swojego domu.
-
Dom nijak zmienił się od Twojego wyjścia. Jak to dobrze, że chociaż tutaj wszystko daje jakieś pozory normalności, z daleka od wkurwionego wodza i jakichś ognistych potworów.
-
Zadowolony rozkazał ustawić się gwardzistom w holu, trzeba będzie omówić co dalej
-
Ustawili się, zgodnie z poleceniem, wyczekując na to, co masz im do powiedzenia.
-
Przeliczył gwardzistów po czym powiedział:
-Negocjatorze, wystąp! Jestem ciekaw co chciałeś powiedzieć wodzowi. -
Podczas walki z dziwnymi stworami i ich jeźdźcami zginęło tylko trzech, co można uznać za wielki sukces, jeśli wziąć pod uwagę, ilu zwykłych Skavenów wcześniej zostało wybitych.
- No… Em… Ten. Że wzięli nas z zaskoczenia i nigdy wcześniej takiego czegoś nie widzieliśmy? O. No. Właśnie tak. Dokładnie. -
Kiwnął głową i gestem rozkazał mu wrócić do szeregu po czym zwrócił się do reszty gwardii.
-Ten tego to ten jebany wódz wymyślił sobie że dowiemy się czegoś na temat tych zabójców krasnoludów, jak mamy to zrobić to nie mam pojęcia dlatego wy, tak wy, poszukacie informacji na ich temat. Nie przewiduje w sumie niczego ale warto spróbować… chyba. Jakieś pytania czy cokolwiek? -
- A gdzie mamy szukać tych informacji? - zapytał od razu jeden z gwardzistów.
- Właśnie! Pierwszy raz coś takiego na oczy widzieliśmy! - zawtórował mu drugi. -
-Sam ich pierwszy raz widziałem, jest tu gdzieś jakiś mag lub inny Skaven tego typu? Może on coś wie, jak nie to trudno ja muszę się zająć innymi sprawami, jak coś już zdobędziecie to tu wrócicie. Rozkaz wykonać!
-
Gwardziści wyszli, a ich umysły zaprzątało zapewne to, jak wymigać się od postawionego przez Ciebie zadania, niż je wykonać. Jeśli chodzi o kogokolwiek, kto władał Magią, to w okolicznych wioskach było ich dwóch: Jeden był Magiem do wynajęcia, który siał swoimi czarami spustoszenie na polu bitwy, o ile władca innej wioski mu za to zapłacił, a kolejny mieszkał w ruinach innej wioski, zrujnowanej przez najazd Koboldów, był stary, ślepy i zdrowo szurnięty, więc nikt nie chodził do niego po rady.
-
Oboje z tych magów mogą się przydać ale najpierw udał się w stronę areny.