‐No to nie ma czasu do stracenia, załatwmy tych bandytów. Trzymajmy się też blisko w razie czego.‐ Czekał aż ruszą, by iść za nimi pod jaskinię bandytów.
Postanowił sam schować się za takowym lub za jeszcze większym ze względu na jego gabaryty. W międzyczasie tworzył już blisko siebie ostre, metalowe odłamki.
Oboje stanęli i zachwiali się. Pierwszy padł od razu, ale drugi zrobił jeszcze kilka kroków, nim poszedł w jego ślady. Krasnoludy pobiegły i ukryły zwłoki za kamieniami.