Opadł już na podłogę jaskini i spojrzał na zastawione jedzeniem i alkoholem stoły biesiadne.
‐Ech, już wkrótce.‐ Powiedział do siebie przyglądając się daniom i napojom.
Było tam głównie krasnoludzkie piwo, orkowa gorzała, gobliński bimber i grog, a nawet flaszka wina, którą pewnie komuś zaje**li. Poza tym pełno tam było serów, mięsa, pieczywa, owoców i warzyw.
‐Istnieje też szansa, że tutaj wrócą. Problem taki, że wszyscy zostali tutaj zamordowani, a raczej wiedzą oni o patrolach. Moglibyśmy przyszykować na nich jakąś pułapkę w okolicach wejścia, zaatakujemy ich szybciej, niż oni zorientują się o braku patroli.
‐Z miłą chęcią się wtedy do was zabiorę. Do tego czasu życzę wam wszystkim zdrowia i dostatku z tych całych kosztowności. Żegnajcie.‐ Powiedział jeszcze ściskając im przedramię, a następnie opuścił jaskinię i postanowił odlecieć ku najbliższemu miastu poza Axer.