Miasto Axer
-
-
-
-
Kuba1001
Bilo:
‐ Wrócił, panie. Przebywa obecnie w Ratuszu, z burmistrzem.
Kebab:
W owej uliczce żaden budynek nie różnił się od drugiego, więc każdy jest dobry.
‐ Tam spie**olił! ‐ usłyszałeś zachrypnięty okrzyk, po którym dołączyło do niego stukanie obitych metalem butów krasnoludzkiej straży miejskiej. -
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
Kuba1001
Kebab:
Jak na złość, strażnicy dysponowali tylko jedną kuszę na trzech, więc nim tamten ją przeładował lub nim jeden z piechurów Cię dognał, byłeś już daleko, biegając po dachach i skacząc między nimi. Acz ucieczka z miasta jest wskazana, dość łatwo rozpoznać Cię w tłumie.
Bilo:
Nie znalazłeś zupełnie nic, nawet fundamenty poszły się je**ć. Nim zacząłeś rozpaczać i zastanawiać się nad losem tam pracujących, usłyszałeś wesołe pogwizdywanie zza swoich pleców, a gdy się obudziłeś, dostrzegłeś swego nadwornego kowala, który gwizdał i niósł pod pachą wielki krąg żółtego sera.
‐ Och… Witam, królu. ‐ powiedział nieco zdezorientowany tym spotkaniem. -
-
-
-