Miasto Axer

[Kubeł1001]

KebabowyLaptop

Skręcił do uliczek szukając dobrego budynku do użycia magii cienia i przeniesienia się na dach.

[Kubeł1001]

Kuba1001

Bilo:
‐ Wrócił, panie. Przebywa obecnie w Ratuszu, z burmistrzem.
Kebab:
W owej uliczce żaden budynek nie różnił się od drugiego, więc każdy jest dobry.
‐ Tam spie**olił! ‐ usłyszałeś zachrypnięty okrzyk, po którym dołączyło do niego stukanie obitych metalem butów krasnoludzkiej straży miejskiej.

[Kubeł1001]

KebabowyLaptop

Shandor użył magii cienia aby przenieść się poza uliczkę i rynek i jeśli był bezpieczny to pobiegł do najbliższego krawca.

[Kubeł1001]

Bilolus1

‐ Kiedy ty zajmujesz się delegacjami, i kiedy one wyruszają ja zajmę się kilkoma sprawami.‐ stwierdził, skinął głową na pożegnanie i…ruszył do swojego kowala ‐.

[Kubeł1001]

Kuba1001

Bilo:
No niekoniecznie, bowiem tam, gdzie była niegdyś kuźnia był obecnie… dymiący, oczerniały krater…
Kebab:
//Oni Cię jeszcze w ogóle nie widzą, a ja nie wiem, jak chcesz skręcić w lewo, bo to ślepy zaułek.//

[Kubeł1001]

KebabowyLaptop

//Zmiana planów.//

[Kubeł1001]

Kuba1001

//Poza uliczkę? Czyli gdzie? I ten, ja nie zabroniłem Ci teleportacji do sąsiedniego domu lub budynku.//

[Kubeł1001]

KebabowyLaptop

//Gdybym teleportował się w dom to byłbym w dupie bo domy przeszukają a to ciasna ślepa uliczka. Jak przeniosę się poza nią to zyskam na czasie. Poza uliczkę czyli gdzieś obok niej.//

[Kubeł1001]

Kuba1001

Transportowałeś się dobre dziesięć metrów dalej, widzisz trójkę strażników powoli wchodzących do uliczki.

[Kubeł1001]

KebabowyLaptop

Ostrożnie wycofuje się w przeciwną stronę.

[Kubeł1001]

Kuba1001

‐ Tam jest! ‐ krzyknął nagle jeden ze strażników, a bełt z kuszy świsnął około trzech metrów obok Twojej głowy, wbijając się w drewniane drzwi pobliskiej karczmy. Cóż, fakt, że nie jesteś Krasnoludem, zdecydowanie utrudnia ukrycie się w tłumie.

[Kubeł1001]

KebabowyLaptop

Teleportował się na dach i dalej uciekał zygzakiem mając nadzieję ze strażnicy się go nie trafią.

[Kubeł1001]

Bilolus1

‐ Najwyższy, najświętszy, ku*wa Durinie. Co tu się do jasnej piy odjeło ?!.‐ zakrzyknął licząc że przywoła tym jakichś Strażników, samemu wskakując do owego krateru, szukając czegokolwiek.

[Kubeł1001]

Kuba1001

Kebab:
Jak na złość, strażnicy dysponowali tylko jedną kuszę na trzech, więc nim tamten ją przeładował lub nim jeden z piechurów Cię dognał, byłeś już daleko, biegając po dachach i skacząc między nimi. Acz ucieczka z miasta jest wskazana, dość łatwo rozpoznać Cię w tłumie.
Bilo:
Nie znalazłeś zupełnie nic, nawet fundamenty poszły się je**ć. Nim zacząłeś rozpaczać i zastanawiać się nad losem tam pracujących, usłyszałeś wesołe pogwizdywanie zza swoich pleców, a gdy się obudziłeś, dostrzegłeś swego nadwornego kowala, który gwizdał i niósł pod pachą wielki krąg żółtego sera.
‐ Och… Witam, królu. ‐ powiedział nieco zdezorientowany tym spotkaniem.

[Kubeł1001]

KebabowyLaptop

Kiedy odszedł wystarczająco daleko, zagwizdał by przywołać orlicę po czym zaczął się rozglądać za krawcem i karczmą.

[Kubeł1001]

Bilolus1

‐ Hmph…a chciałem ci tylko powiedzieć że Żelazne Kuźnie znowu działają…żebyś ten…mógł sobie tam testować ten metal.

[Kubeł1001]

Kuba1001

Kebab:
Krawca brak, ale karczm to od cholery.
Bilo:
‐ Nie jestem pewien czy gra jest warta świeczki, królu.

[Kubeł1001]

KebabowyLaptop

Pozostaje czekać aż towarzysz przyleci i w międzyczasie zmienić trochę wygląd.

[Kubeł1001]

Bilolus1

‐ No, żebyś ogólnie mógł lepiej pracować. Ponoć ten metal nie skruszony na małe kawałeczki jest twardszy niż stal.

[Kubeł1001]

Kuba1001

Kebab:
W końcu przybył, a jak chcesz zmienić swój wygląd?
Bilo:
‐ Mogę spróbować zacząć pracę nad pancerzami, one mi przynajmniej kuźni nie wysadzą. Chyba.