Miasto Axer
-
-
-
Kuba1001
Kebab:
Jak na złość, strażnicy dysponowali tylko jedną kuszę na trzech, więc nim tamten ją przeładował lub nim jeden z piechurów Cię dognał, byłeś już daleko, biegając po dachach i skacząc między nimi. Acz ucieczka z miasta jest wskazana, dość łatwo rozpoznać Cię w tłumie.
Bilo:
Nie znalazłeś zupełnie nic, nawet fundamenty poszły się je**ć. Nim zacząłeś rozpaczać i zastanawiać się nad losem tam pracujących, usłyszałeś wesołe pogwizdywanie zza swoich pleców, a gdy się obudziłeś, dostrzegłeś swego nadwornego kowala, który gwizdał i niósł pod pachą wielki krąg żółtego sera.
‐ Och… Witam, królu. ‐ powiedział nieco zdezorientowany tym spotkaniem. -
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
Kuba1001
Kebab:
Znalazłeś obskurny lokal bez nazwy (może i kiedyś była, w postaci szyldu, ale takowego nie ma: Zniszczony przez starość, brud lub po prostu ktoś go zapie**olił), w którym pełno było podniszczonych stołów i krzeseł, zaś w środku jedynie karczmarz, pijący w samotności klient i szafka pełna tanich trunków.
Bilo:
Burmistrz skinął Wam obu głową i wyszedł, pozostawiając Ci swoje miejsce, abyś mógł tam spocząć i zacząć rozmowę.