Miasto Axer
-
-
-
-
Kuba1001
Kebab:
Opuściłeś ją bez jakichkolwiek trudności, ale co dalej? W końcu to najłatwiejsze masz już za sobą.
Makaroniarz:
‐ Cały Baron, ma tę swoją specjalną ławkę, gdzie myśli i chleje. Mówi się, że to tam wpadał na najlepsze pomysły… No tak, biorę grube zlecenia, głównie na bandytów wszelkiej maści, raz bym orczego króla bandytów, Graula, z Przełęczy Martwego Orka, dorwał, ale ch*j mi wtedy spie**olił… Czasem zapoluję też na jakieś Ogra, Trolla, Cyklopa czy innego potworka, co się tu w góry zapuszcza. -
BudowniczyMakaronu
‐Fiufiu… Widzę że kolega na prawdę zajmuje się grubym zwierzem. Ja na przykład polowałem tylko na bandytów w mojej okolicy, ale jak już chyba mówiłem, wszyscy wyłapani lub zabici. Tak więc podróżuje, a teraz wpadliśmy z towarzyszem, Krasnoludem, załatwić jakieś jego sprawy i rozejrzeć się za robotą, ale kolega zniknął a roboty nie widać
-
-
Kuba1001
Makaroniarz:
‐ A tablicę ogłoszeń sprawdzałeś? Tam mamy różne zlecenia, ale tylko takie pospolite, o te bardziej rozrywkowe i lepiej płatne trzeba czasem samemu dopytać gdzie indziej…
Kebab:
Po odejściu z wioski jesteś jedynym w zasięgu wzroku, wojna nie sprzyja podróżnym czy handlarzom, żadnych żołnierzy nie widać, a bandyci, jeśli są, to kryją się gdzieś w okolicy, jak to bandyci. -
-
BudowniczyMakaronu
‐A powiem ci że nie sprawdzałem. Głownie przez brak mojego towarzyszą, który jest raczej bardziej rozeznany w mieście i zwyczajach krasnoludów. Jak na razie przepiepszyłem tylko trochę złota na kawałek srebra do mojej karczmy, przez czym zapłaciłem podwójnie, bo nie udało mi się rzucić odpowiednio monetą, zakładając się o nóż sprzedawcy. No, ale nie wyszło. Tak więc brak pieniędzy i brak przyjaciela
-
-
-
-
-
-
Kuba1001
Kebab:
Wygląda na Krasnoluda, tyle wiesz. jego wygląd, odzienie i ekwipunek nie pozwalają określić nic więcej.
Makaroniarz:
‐ Nie chciałbyś trafić do burdelu pełnego Krasnoludzic, wyszedłbyś obolały, jeśli byś w ogóle wyszedł. ‐ powiedział z uśmiechem i zarechotał donośnie, a jego salwa śmiechu trwała kilkanaście sekund. Gdy skończył, starł palcem z oka łzę rozbawienia i podjął: ‐ Jest kilka normalnych, w sam raz dla Ciebie, z Elfkami, kobietami ludzi, Driadami i Drowkami. Nigdy nie zastanawiałem się, skąd je mają, ale nigdy też mnie to nie obchodziło. Poza tym roboty znajdziesz od cholery, gildie górnicze płacą szczerym złotem za ubijanie tych cholernych Burgundów, a armia i straż miejska tak samo hojnie wynagradza tych, którzy mordują bandytów, skuwiele świetnie się bawią, gdy jest wojna, a na dodatek dołączają do Mrocznych, kuwa ich mać, Elfów. -
-
-
Kuba1001
Kebab:
Trafiłeś tam dość szybko, najwidoczniej bandytów w okolicy brak, ewentualnie nie nęcił ich atak na pojedynczego, samotnego podróżnika, dzięki czemu znalazłeś się tam trudności. Co ciekawe, Orków już nie było, Ogra tym bardziej, ale poza wieśniakami i dopalającymi się zwłokami atakujących wcześnie Worgenów i Goblinów oraz ich Wielkich Pająków i wilków dostrzegłeś też przynajmniej pięć tuzinów Krasnoludów, wszystkich opancerzonych, większość uzbrojona była w klasyczny zestaw w postaci jednoręcznego młota lub topora oraz tarczy, ale znalazło się też nieco kuszników i halabardników. Wszystko wskazuje na to, że zawitała tu armia królestwa. Wreszcie, ale lepiej późno, niż wcale.
Makaroniarz:
‐ Na jakiej ulicy? Ścierwo gnieździ się w jaskiniach, bliżej lub dalej górskich szlaków, stamtąd napadają na kogo padnie. Przynieś głowy, powiedz co i jak, a na pewno dostaniesz wynagrodzenie. Z tego, co pamiętam, przed wojną płacili dziesięć złota od jednego łba, teraz pewnie płacą więcej albo tyle samo, nie wiem jak to wpłynęło na królewski skarbiec, ale podobno wielu zabija ich z patriotyzmu albo obowiązku… No, poza tym jakbyś ubił szefa większej szajki to możesz liczyć na minimum sto sztuk złota za jego łeb, ale to nie będzie wcale takie proste. -
-
BudowniczyMakaronu
‐Obie opcje brzmią dobrze. A większe szajki raczej problemem nie będą, już nie takie rzeczy robiłem.‐ uśmiechnął się‐ tak więc teraz chyba pójdę do burdelu, a jak się prześpię pójdę poszukać jakiegoś przesmyku i kilku frajerów z mieczykami stojącymi przy nim. Dziękuję za porady i rozmowę, resztą butelki należy do ciebie.‐
Wstał i rozejrzał się, czy aby jego towarzysz gdzieś się nie pojawił