Miasto Axer
-
-
Kuba1001
Kebab:
Na całe szczęście wszyscy, cali i zdrowi, wróciliście do wioski, na jakiś czas chyba Waszego nowego domu, ze swoim rynsztunkiem i większością manatków. Po trupach zabitych dziś grabieżców ani śladu, wszystkie się już dopaliły na stosie, pozostała pewnie po nich broń i reszta ekwipunku, którą podarowano mieszkańcom. Poza tym żołnierze wystawili warty, posterunki, punkty medyczne, a nawet zabrali się za umacnianie okolicy, jak to na Krasnoludy przystało.
Makaroniarz:
//Miałem na myśli to, że ten, na którym Krasnolud chciał się zemścić, nie jest w tak dobrej formie jak on sam, czyli że nie posiada wszystkich kończyn i tak dalej.//
Pokiwał głową i zaraz wstąpił do tej samej karczmy, co wcześniej Ty, aby napełnić swój żołądek. Trzeba przyznać, że wizja pożywienia się czymś innym niż suszony prowiant na drogę wyraźnie go skusiła. -
-
-
-
BudowniczyMakaronu
//a.xD//
Usiadł na wolnym miejscu, mając nadzieję że krasnolud za nim podrepta. Wziął kartę i wybrał coś przypadkowego, mając nadzieję że czas na posiłki obiadowe już nadszedł. Na razie nie podrywał jednak wzroku, mając nadzieję że to towarzysz się w jakiś sposób odezwie. -
Kuba1001
Kebab:
O nocleg było tu ciężko, ale dla bohaterów dnia wszystko, więc każdy z Was otrzymał identyczny, niewielki pokój, ale wyposażony w podstawowe umeblowanie, w tym dość wygodne łóżko. Jedynie Ogr musiał spać na zewnątrz, ale bez jakichkolwiek oporów udał się do położonej tuż obok karczmy stajni, gdzie wyłożył się na sianie i donośnie chrapał.
Makaroniarz:
Zamówiliście, co trzeba, a po uregulowaniu kwoty u karczmarza, każdy z Was otrzymał po kuflu piwa oraz daniu ‐ Ty miałeś kaszę, smażone mięso i sos grzybowy, którym obficie polano to wszystko, a Twój kompan smażone żeberka z ziemniakami, tłuszczem i kiszoną kapustą. -
-
-
Kuba1001
Kebab:
Niby chrapanie było potężne, raz miałeś nawet wrażenie że zatrzęsła się od niego podłoga, ale po chwili zmęczenie tymi wszystkimi ekscesami, decyzjami i walkami sprawiły, że zasnąłeś snem twardym, jak Twoi kompani. Obudziłeś się rano, choć byłeś tak śmiertelnie zmęczony, jakbyś przespał tylko kilka godzin, a nie całą noc.
Makaroniarz:
‐ Bo pie**olę podróżne żarcie. ‐ odparł między jednym kęsem a drugim, bez dwóch zdań uznając wyższość tego posiłku nad zwykłą podróżną strawą, taką jak suchary, suszone mięso i tym podobne. -
-
Kuba1001
Z całej bandy tylko Ty tak wcześnie zwlekłeś się z wygodnego leża, zaś w karczmie spotkałeś zaspanego karczmarza, któremu pewnie Ogr też nie dawał zasnąć, oraz o wiele bardziej wypoczętego mężczyznę, tego z którym rozmawiałeś przed bitwą, a który chyba zastępował tu sołtysa i dowodził w ostatnim starciu. Pozdrowił Cię skinieniem głowy, ale nie zrobił nic więcej.
-
-
-
Kuba1001
Kebab:
Albo karczmarz był zbyt zaspany, aby poprawnie odliczyć cenę, albo szczęśliwie położyłeś tyle błyszczących krążków, ile trzeba, aby za to zapłacić. Niemniej, Krasnolud zabrał zapłatę i poszedł do kuchni, wracając z talerzem grochówki i kuflem piwa.
‐ Zupa wczorajsza, bo kto je zupę na śniadanie? ‐ mruknął i nalał kolejny kufel piwa, tym razem dla siebie.
Makaroniarz:
Prychnął i uśmiechnął się pod wąsem.
‐ Żebyś ją widział. Albo trzy kolejne. Widać, że jak wszyscy poszli na wojnę, to brak tu porządnych chłopów. -
-
-
-
-
Bilolus1
‐ Przekupimy zatem bandytów, odepchniemy tych przysmolonych sku*wysynów spod Kvatch, i wyślemy ich do samego Podmroku w którym siedzą ich zapyziali pobratymcy…a gdy wszystko to będzie zrobione mam zamiar wrócić tu i obalić kufel piwska panowie. Wyślijcie listy do Goblinów, zaoferujcie wsparcie…a i zbierzcie moich żołnierzy ‐ nawet Białą Gwardię i Starą Gwardię, poślijcie po Walona aby i on pomógł z tymi piratami…kolonie musimy jak na razie zostawić, teraz ruszamy na wojnę ‐ znowu.‐ oznajmił Gorin ciężko swoim dowódcom, jednym z najważniejszych Krasnoludów swego pokolenia, i spojrzał na nich spod byka‐.