Miasto Axer
- 
- 
- 
 Kuba1001 Kuba1001Kebab: 
 Niby chrapanie było potężne, raz miałeś nawet wrażenie że zatrzęsła się od niego podłoga, ale po chwili zmęczenie tymi wszystkimi ekscesami, decyzjami i walkami sprawiły, że zasnąłeś snem twardym, jak Twoi kompani. Obudziłeś się rano, choć byłeś tak śmiertelnie zmęczony, jakbyś przespał tylko kilka godzin, a nie całą noc.
 Makaroniarz:
 ‐ Bo pie**olę podróżne żarcie. ‐ odparł między jednym kęsem a drugim, bez dwóch zdań uznając wyższość tego posiłku nad zwykłą podróżną strawą, taką jak suchary, suszone mięso i tym podobne.
- 
- 
 Kuba1001 Kuba1001Z całej bandy tylko Ty tak wcześnie zwlekłeś się z wygodnego leża, zaś w karczmie spotkałeś zaspanego karczmarza, któremu pewnie Ogr też nie dawał zasnąć, oraz o wiele bardziej wypoczętego mężczyznę, tego z którym rozmawiałeś przed bitwą, a który chyba zastępował tu sołtysa i dowodził w ostatnim starciu. Pozdrowił Cię skinieniem głowy, ale nie zrobił nic więcej. 
- 
- 
- 
 Kuba1001 Kuba1001Kebab: 
 Albo karczmarz był zbyt zaspany, aby poprawnie odliczyć cenę, albo szczęśliwie położyłeś tyle błyszczących krążków, ile trzeba, aby za to zapłacić. Niemniej, Krasnolud zabrał zapłatę i poszedł do kuchni, wracając z talerzem grochówki i kuflem piwa.
 ‐ Zupa wczorajsza, bo kto je zupę na śniadanie? ‐ mruknął i nalał kolejny kufel piwa, tym razem dla siebie.
 Makaroniarz:
 Prychnął i uśmiechnął się pod wąsem.
 ‐ Żebyś ją widział. Albo trzy kolejne. Widać, że jak wszyscy poszli na wojnę, to brak tu porządnych chłopów.
- 
- 
- 
- 
- 
 Bilolus1 Bilolus1‐ Przekupimy zatem bandytów, odepchniemy tych przysmolonych sku*wysynów spod Kvatch, i wyślemy ich do samego Podmroku w którym siedzą ich zapyziali pobratymcy…a gdy wszystko to będzie zrobione mam zamiar wrócić tu i obalić kufel piwska panowie. Wyślijcie listy do Goblinów, zaoferujcie wsparcie…a i zbierzcie moich żołnierzy ‐ nawet Białą Gwardię i Starą Gwardię, poślijcie po Walona aby i on pomógł z tymi piratami…kolonie musimy jak na razie zostawić, teraz ruszamy na wojnę ‐ znowu.‐ oznajmił Gorin ciężko swoim dowódcom, jednym z najważniejszych Krasnoludów swego pokolenia, i spojrzał na nich spod byka‐. 
- 
 Kuba1001 Kuba1001Kebab: 
 Nie dość, że dość smaczne to jeszcze sycące, więc szybko opróżniłeś miskę do dna.
 Makaroniarz:
 ‐ Jak coś robi, to ma w tym swój cel. Jeszcze ani razu nas nie zawiódł, a bywało ciężko. ‐ odparł i zbliżył się, jakby chciał powąchać lub spróbować Twojego obiadu. ‐ A chociaż ze mnie żaden patriota, to przynajmniej połowa tego miasta zatłucze Cię jak psa, jeśli będziesz jakoś oczerniać króla, więc uważaj. Nie zawsze będę wyciągać Cię z kłopotów.
 Bilolus:
 ‐ Osobiście zajmę się posłannictwem… ‐ odparł admirał Cobble, dowódca Twojej wojennej armady, może i niezbyt imponującej, ale na pewno ze sporą wartością bojową. ‐ Nasza flota stoi bezczynnie… Proponuję jedną trzecią zostawić do ochrony nadmorskich osad, miast i statków handlowych, a sam wezmę resztę ‐ dostarczę broń, złoto i wsparcie Goblinom, będę nękał Drowy na ich ziemi i morzach… Jeśli się zgodzisz, mój królu…
 Pozostali rozeszli się, aby wydać i przekazać rozkazy, podyktować odpowiednie pisma, zmobilizować armię, rozesłać heroldów… Czujesz się teraz jak za starych, dobrych czasów, a uszach dźwięczy Ci szczęk oręża, dzikie wrzaski i okrzyki tryumfu, a nozdrza wypełnia kwaśny smród goblińskiego potu. Szkoda tylko, że teraz nie idziesz pod ziemię, aby masakrować zielonych debili, ale musisz zostać tu, walcząc z o wiele większym i potężniejszym przeciwnikiem… Tak, może i nie będzie to przełomowa wojna w historii krasnoludzkiej nacji czy tego kraju, ale na pewno kluczowa dla ich przyszłości.
- 
- 
 Bilolus1 Bilolus1Stary Król mlasnąl zatem swoimi ustami i przymrużył oczy na Cobble, natychmiast zgadzając się na jego ofertę. ‐ Najlepszą obroną jest atak, wejdź na ich terytoria i siej zamęt bracie.‐ wydał ów rozkaz patrząc po kimkolwiek kto został w pomieszczeniu, a i jeśli nikogo nie było Baron ruszył ku komnacie w której mógłby odpocząć, aby i dać czasu przeminąć…i aby przyszykować swój sprzęt. 
- 
- 
 Kuba1001 Kuba1001Kebab: 
 Wszystko Ci się powiodło.
 Bilolus:
 Pokiwał głową i wyszedł, więcej razy nie musiałeś mu tego powtarzać. Do swojej komnaty, strzeżonej przez tuzin członków Białej Gwardii, wkroczyłeś bez problemu. Zapewne niedługo przybędą wszyscy Twoi doradcy, posłowie i heroldowie, ale mimo to powinieneś mieć dla siebie choć kwadrans lub dwa.
 Makaroniarz:
 ‐ Krasnoluda łatwiej obrazić niż człowieka. ‐ odparł, wzruszając ramionami. ‐ Co teraz planujesz?
- 
- 
 

 
 