‐ Można i tak. Za chwilę przechodzimy przez przejście. Czy jesteś gotów, Panie? ‐ zapytał choć pewnie znał odpowiedź, a pytanie było tylko formalnością.
‐Dobra duchu, czy jak cię mam zwać. Mówiłeś żebym się tu udał, to teraz pokaż mi drogę do tego miasta… Bo jakoś zabłądzić i spaść nie mam ochoty… może tylko wybrzydzam?
Wjechaliście do miasta. Początkowo widziałeś na twarzach swoich poddanych niedowierzanie i zaskoczenie, a później radość, która przerodziła się w euforię ogarniającą całe miasto.