Miasto Hunder
-
-
-
-
-
-
Kuba1001
Wiewiur:
Poza tym, czego dowiedziałeś się we własnym zakresie, wiedziałeś tylko, że załoga liczy przynajmniej osiemdziesiąt lub stu brodaczy, w większości nowicjuszy po treningu, bo wiarusów i weteranów wysłano na front lub w bardziej zagrożone rejony, nieliczni doświadczeni oficerowie pozostali.
Blawoj:
Nie mieli zamiaru się wykłócać i nalewali piwo, w Waszym kierunku ruszyli nawet dwaj strażnicy.
‐ A pozwolenie na handlowanie poza rynkiem i utrudnianie ruchu pod bramą się ma? ‐ zagadnął jeden, dziwnie obojętnie patrząc na kufle pieniącego się trunku. Cóż, najpierw praca, a potem obowiązki. -
-
-
-
-
-
-
Kuba1001
Pożegnali Cię i wrócili na patrol, Ty zaś spokojnie trafiłeś na główny targ, gdzie bliźniacy rozstawili wóz. Pełno tam było najróżniejszych kramów i straganów, które również oferowały rozmaite trunki, tak jak na krasnoludzkie miasto przystało, ale też pancerze, broń, narzędzia, ubrania, wszelkiej maści pożywienie, a także to, co wynikało z dobrodziejstw sąsiedztwa morza: Muszle, perły, bursztyn i ozdoby z nich oraz ryby i inne owoce morza. Oraz, oczywiście, wiele różnych, innych artykułów.
-
-
-
-
-
Kuba1001
Nie wiedział, w końcu to szeregowe trepy, ile można powtarzać? Ewentualnie takich przejść tu nie było. Pozostali mieli zbyt mocną wolę, aby nad nimi zapanować, musiałbyś stoczyć z którymś z nich mentalny pojedynek o władzę nad umysłem, a jeśli być przegrał, to mógłbyś zostać zdekonspirowany, a przynajmniej w najgorszym wypadku.
-
-