Karczma nie różniła się w sumie niczym od tak wielu, w których byłeś, jedynie była wypucowana i wszystko dopięto na ostatni guzik, jakby ten ich Książę miał lada dzień wrócić.
Karczma pełna była Krasnoludów, które jak jeden mąż zamilkły, a później przerwały rozmowy, picie, granie w karty, pranie się po pyskach, pykanie fajek i jedzenie, by dość entuzjastycznie wygłosić swoją chęć udziału w takim przedsięwzięciu.
‐ Krasnoludzkie prawo mówi, że kto rzucił wyzwanie musi też wybrać broń. A w tym przypadku alkohol. ‐ powiedział karczmarz, a wszyscy zgodnie przytaknęli.
‐ Mamy wiele alkoholi, ale piwa najwięcej. ‐ rzekł karczmarz. ‐ Panowie, zgadzacie się? ‐ zapytał jeszcze wszystkich zgromadzonych, a gdy Ci potwierdzili zagadnął ostatnią kwestię: ‐ Piwo będzie lało się strumieniami. Kto mi za nie zapłaci?
‐Nie przychodziłem tu po to, by rzucać słowa na wiatr!‐ Powiedział wychodząc z karczmy, a następnie ruszył do kapitana. Kapitanie, jest sprawa… Przez tę godzinę wolnego czasu chcę urządzić konkurs w lokalnej karczmie na wyzwanie w piciu piwska i potrzeba mi jeszcze dofinansowania.