Miasto Hunder
- 
- 
- 
- 
- 
- 
- 
 Kuba1001 Kuba1001Max: 
 ‐ Nie, to na straganie obok.
 Wiewiur:
 //Myślisz, że król Krasnoludów popialałby jakimś zwykłym wozem? On się wozi, jeny.//
 Był to Krasnolud w ciemnym płaszczu z kapturem, który chronił go przed mrozem. Powoził zaś wozem zaprzęgniętym w jednego konia, w jednej ręce trzymając lejce, a w drugiej topór.
 Bilo:
 Na czele swego zajebistego orszaku wpie*oliłeś się do miasta.
- 
- 
- 
- 
- 
- 
- 
 Kuba1001 Kuba1001Bilo: 
 Flota flotą, ale przede wszystkim handlowa, pełno Twych statków przywożących z zagranicy to, czego nie możecie wyprodukować u siebie lub jest tego mało, a wywożą wszelkie dobra, na które jest zapotrzebowanie w innych państwach. Okrętów wojennych jest właściwie jak na lekarstwo, może poza sporymi jednostkami i smukłą galerą, którą to już kiedyś widziałeś i podróżowałeś. Ach, admirał zapewne jest w swym domu.
 Max:
 //Ty teraz strugasz debila? Nie możesz kupić miecza na jednym straganie, a pochwy do niego na drugim? To takie trudne pomyśleć i wpaść na to, że oni ze sobą współpracują? No ja pie**olę…//
 Wiewiur:
 ‐ Kładź no to wszystko. ‐ powiedział, wskazując na miejsce obok siebie.
- 
- 
- 
- 
- 
- 
 Kuba1001 Kuba1001Bilo: 
 W przeciwieństwie do Tej ostatniej wizyty, otworzył Ci od razu, właściwie to nawet zawczasu, zapraszając do swego domu. Oczywiście, z racji pory dnia, nie ubrany był tak jak ostatni, ale miał na sobie swój galowy mundur, który kojarzysz z Waszego pierwszego spotkania, jeszcze w Axer, niedawno po tryumfalnym skopaniu dup Goblinom.
 Wiewiur:
 ‐ Skąd to masz? ‐ spytał, podejrzliwie wskazując na kolec (czy co to tam było).
 Max:
 Znalazłeś pracującego kowala, jest pięćdziesiąt procent szans, że kuje teraz własnie specjalnie dla Ciebie pochwę na miecz.
 

 
  
  
 