Czarna Góra
-
Kuba1001
I tak też trafiliście pod samą Czarną Górę, imponujących rozmiarów wulkan, który ujarzmiła goblińska brać wieki temu. Na szczęście w tych tunelach zbrojono też takie monstra jak Ogry czy Trolle, więc bez problemu mogłeś nimi iść, zginając jedynie głowę, choć widziałeś też wiele odnóg, których rozmiary jasno sugerowały, że wejść mogą tam tylko Gobliny. Zaprowadzono Cię najpierw do niewielkiej sali, gdzie zielonoskórzy skuli Twoje kostki i nadgarstki łańcuchami, dodatkowo połączonymi z tymi, które nosili inni więźniowie. Przez to tym ciężej jest Ci uciec, ciągnąc za sobą tamtego pechowego Goblina, dwóch Elfów, Krasnoluda i sześciu ludzi, a i oni, nawet wspólnie, nijak będą mogli ruszyć Cię z miejsca. Dopiero wtedy całą grupę wyprowadzono na niższe poziomy, każdemu wręczono kilof i skierowano do pracy przy poszerzaniu gotowych tuneli lub wydobywaniu minerałów i innych bogactw tu skrytych.
-
JurekBzdurek
Nie był zachwycony tą perspektywą, jednak na razie postanowił grzecznie wykonywać polecenia, nie pezemęczając się za bardzo ‐ chodziło o to, żeby pracować na tyle szybko, by nikt mu nie przyłożył, i ani odrobiny bardziej intensywnie. Przyglądał się przy tym współwięźniom, chcąc dowiedzieć się o nich czegoś więcej.
-
Kuba1001
Goblina już kojarzyłeś, ale co do innych ‐ nie mogłeś ustalić nic poza ich rasem i orientacyjnym wiekiem, choć nic dziwnego, że wszyscy byli młodzi i pełni sił, przecież takich niewolników potrzebowano przy ciężkiej pracy w Czarnej Górze, a przynajmniej dopóty, dopóki byli tak silni jak na początku swojej katorżniczej pracy.
-
-
Kuba1001
Praca trwała nieprzerwanie przez kilka godzin, po tym czasie pot zalewał Ci oczy, a Ty ledwo czułeś swoje silne, jak na Olbrzyma przystało, ale nienawykłe do tak intensywnej pracy, ramiona. Na szczęście wtedy rozległ się przeciągły gwizd, a jeden ze strażników kazał Wam przerwać.
‐ Fajrant. ‐ powiedział, sięgając do manierki, z której pociągnął spory łyk. ‐ Macie godzinę. -
-
Kuba1001
Pokiwał nerwowo i niepewnie głową, a potem rozejrzał się wokół. Widząc, że strażnicy nie patrzą, zamiast potwierdzać, zaprzeczył kilka razy.
‐ Oni są głupi. Zepsuci. Gdy przyjdzie Czarna Ręka, uwolni nas i to oni skończą w łańcuchach… A wiem, że niedługo przybędzie, wszyscy nasi Szamani to zwiastują. -
-
Kuba1001
Goblin patrzył na Ciebie z mieszaniną oburzenia i czystego gniewu, gdy zaczynałeś wątpić w tę całą Czarną Dłoń, o jakiej wspomniał, ale zmieniło się to w grymas przerażenia, gdy wspomniałeś o możliwej próbie buntu.
‐ Nie, nie. ‐ zaprzeczył szybko, nerwowo rozglądając się wokół i przełykając ślinę. ‐ Za dużo strażników. I pułapki. Lawa, dym, ogień… Nie chcę tak umrzeć. Nikt nie chce. -
-
Kuba1001
Przekrzywił głowę, zupełnie jakbyś zadał mu pytanie o to, dlaczego woda jest mokra, a piasek sypki. Najwidoczniej to coś było dla niego oczywiste, ale dość szybko, jak na Goblina, zreflektował się i skinął głową.
‐ On był wielki i potężny. Żył dawno, dawno temu, a służył mu sam Grogon! ‐ powiedział, może trochę za głośno wymawiając imię goblińskiego bóstwa, dość specyficznego, bo był nim prawdziwy Goblin żyjący wieki temu, którego kult wyparł wiarę w pierwotnych bożków. -
-
-
-
-
Zabrał się do wykonywania polecenia, nie widząc innej opcji
-
Kolejne godziny mijały Ci na monotonnej pracy, którą dzięki swoim oczywistym fizycznym zaletom znosiłeś o wiele lepiej, niż inni niewolnicy. Wreszcie zarządzono koniec pracy, a strażnicy odprowadzili Was do lichej izby, jaka miała być Waszą kwaterą, która w rzeczywistości była jaskinią, tu i ówdzie wyłożoną futrami. Poza tym było tam też jedzenie, pewnie niezbyt smaczne, ale zawsze, oraz bukłaki pełne wody. Większość niewolników rzuciła się od razu w ich kierunku.
-
//Mogę kontynuować czy coś się działo w międzyczasie?
-
//Przewijamy.//
Kimkolwiek był ten Czarna Ręka czy tam Czarna Dłoń, nie pojawiał się, pomimo wiary twojego goblińskiego kompana, Buhrza (w mianowniku Buhrz), z którym zdążyłeś się zaprzyjaźnić podczas kilku tygodni ciężkiej pracy. A może miesięcy? Ciężko ci było trzymać rachubę, gdy każdy dzień wyglądał tak samo, a ty na dobrą sprawę nie byłeś pewien, o której porze dnia wstawałeś, kiedy zasypiałeś, ile trwała praca, a ile przerwy, wszystko to zaś głęboko we wnętrzu Czarnej Góry. Jednak poza tym radziłeś sobie dobrze, karmili cię odpowiednio do gabarytów, a potrafili też docenić ciężką pracę, choć uwolnienia czy przeniesienia do jakichś oddziałów wojennych czy nadzorczych nie mogłeś się spodziewać, za bardzo się ciebie obawiali z racji siły i gabarytów. Dlatego tym bardziej bolały cię oczy, gdy w końcu wyszedłeś na powierzchnię razem z Buhrzem i resztą twojej zmiany, ludźmi i Krasnoludami, Elfy już dawno padły trupem. Na szczęście niebo Mrocznego Królestwa zawsze pokrywała gęsta warstwa czarnych jak smoła chmur, z których czasem biły dziwne, bo fioletowe, błyskawice, więc nie oślepłeś. Mogłeś się jednak tylko zastanawiać czemu przeniesiono was na powierzchnię, gdy pod ziemią wciąż było wiele pracy, widziałeś i słyszałeś, jak kuźnie i warsztaty pracują dzień i noc, kując broń i pancerze na użytek jakiejś armii. -
Edward Blake
Olbrzym najpierw wytarł wielkie ręce w fartuch, choć trochę czyszcząc je z kurzu i pyłu podziemia, a następnie osłonił dłońmi oczy. Nie miał pojęcia, czemu zostali przeniesieni, ale coś podpowiadało mu, że nie jest to wcale taka dobra wiadomość. A może po prostu bał się nadziei, która mogłaby się okazać bezpodstawna? W każdym razie Edward nie miał zamiaru robić niczego głupiego i próbować ucieczki. Trzymać się swojej grupy i swoich ludzi, nie wychylać się i czekać - tyle wystarczy i może przeżyjesz, synek - powtarzał sobie w myślach.