Las Straceńców
-
-Jestem tylko uczonym, przybyłem do lasu obserwować zwierzynę, nie mam w żadnej mierze złych zamiarów. Trafiłem tu lecąc śladem zastawionych przez was pułapek
-
Wciąż czekali, nieco rozjaśniło im to sytuację, kim właściwie jesteś, ale wciąż nie wiedzieli nic o Twoich zamiarach, a przynajmniej nic konkretnego. W końcu byli kłusownikami, mogli obawiać się, że ich wydasz, taki proceder był surowo karany przez miejskie władze.
-
//Czy z Sewiernem coś działo się od tego czasu czy mogę kontynuować?
-
//Przewijamy.//
Twoja działalność w Lesie Straceńców i ogółem w okolicach Imalin nabrała tempa, choć musiałeś przyznać, że niewiele zrobiłbyś bez pomocy tych spotkanych przypadkiem kłusowników. Twierdzili, że mają problem, z którym sobie nie poradzą, a którym ty mogłeś zadziałać, jako obyty w świecie, uczony i przede wszystkim władający Magią. Z ich pomocą naszkicowałeś i opisałeś wiele zwierząt i bestii, do których niegdyś byś się nawet nie zbliżył, nie mówiąc już o przeżyciu, takich jak Młotogłowy, Biesy, dzikie Gryfy, Ghule i wiele więcej. Teraz zaś nadeszła pora, aby spłacić dług, a w tym celu miałeś spotkać się wraz z Łakiem z nimi na tej samej polanie, gdzie spotkaliście się po raz pierwszy. -
Sewiern Kerkirekek
Zielony Płomień tym razem zdecydowanie lepiej orientował się w lesie - cały ten czas spędzony na badaniach nie poszedł na marne. Na polanę postanowił polecieć, gdyż koń średnio sprawdzał się w gęstym lesie. Obok niego leciał przemieniony w postać bestii, nie całkiem pogodzony Taeri Ener. Zefir uznał, że będzie musiał porozmawiać z łakiem i go przeprosić bo dotychczas sprawy załatwili dość polubownie i dalej czuć było między nimi napięcie, ale na razie musiał skupić się na pomocy kłusownikom. Miał nadzieję, że prośba jaką do niego mieli nie będzie się wiązała z przemocą, choć nie mógł mieć takiej pewności. Cóż, nie ma co spekulować, wszystkiego dowie się na miejscu od swoich nowych znajomych
-
Trafiliście tam jako pierwsi, ale nie ma co się dziwić, podróż nad koronami drzew jest łatwiejsza i szybsza, niż przebijanie się przez chaszcze. Jeśli chodzi o Łaka, to wylądował nieco dalej, w krzewach, gdzie zmienił formę i opróżnił z ubrań niesiony w łapach podczas lotu worek, ubierając się i zbierając wszelki niezbędny ekwipunek. Po tym dołączył do ciebie, rozglądając się wokół.
- Nie ufam im. - powiedział w końcu tonem, jak gdyby mówił o pogodzie. Ale nie ma co się dziwić, zwykle był nieufny, a teraz już w ogóle, bo choć tamta Elfka, krewna czy kochanka jakiejś miejskiej szychy, nie wniosła żadnego oskarżenia, to w każdym mijanym przechodniu młody Łak widział nasłanego przez nią łowcę nagród czy najemnika. Ale czy waszych nowych towarzyszy postrzegał w podobnych kategoriach? -
Prawdę mówiąc zefir też nieszczególnie był pewien, na ile może zaufać kłusownikom, jednak uznał że lepiej nie podsycać niepotrzebnie obaw towarzyszą.
- Znam ich, byli dla mnie bardzo dużą pomocą w badaniach. Są może nieco nieokrzesani, ale na pewno godni zaufania na swój specyficzny sposób. Nie masz się czym denerwować - uspokoił trochę łaka a trochę samego siebie -
- A co jeśli nie są tymi, za kogo się podają? - zapytał po chwili, gdy miałeś wrażenie, że rzeczywiście choć trochę się uspokoił.
-
- Gdyby coś ukrywali wybraliby sobie bardziej legalną przykrywkę. Nie ukrywali przede mną swojego kłusownictwa, więc ufam, że jakkolwiek nie działają zgodnie z prawem to nie ukrywają przed nami żadnych mrocznych sekretów - odmruknął
-
//Chcesz z nim jeszcze o czymś pogadać czy lecimy dalej?//