Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
Oba trafiły, chyba nie trzeba mówić jaki był tego skutek.
Ciało wyrzucił poza palisadę. Uprzednio jednak zabrał broń która dawała radę.
//Takie rymy jak z maszyny. W sumie jak się to zaśpiewa z typową muzyczką dla czegoś takiego to brzmi nawet nieźle ;‐;// No i wziąłeś swoje sztylety, a jego miecz, nóż, kołczan, tuzin strzał i łuk.
Miecz wyrzucił, łuk połamał tak samo jak strzały. Kołczanowi odpuścił niszczenie i po prostu go wyrzucił.
Zrobiłeś to.
Teraz do kolejnego.
Tego już zaskoczyłeś i obeszło się bez problemów.
Wyrzucił go wraz z jego uzbrojeniem i ruszył po następnego.
Ten już chyba widział, jak załatwiasz tego, bo w Twoim kierunku poleciała strzała, a łucznik naciągał na cięciwę następną.
Starał się na chwilę ukryć przed jego wzrokiem po to, by stać sie niewidzialnym za pomocą magii mroku. I wtej postaci ruszyłw jego kierunku.
A on wyciągnął miecz i zaczął krzyczeć, aby ostrzec innych.
Starał się znaleźć jak najbliżej niego, by zabić go za pomocą pocisków cienia.
Udało się, ale z pewnością zdołał on narobić rabanu.
Obserwował okolicę, by się przekonać jakiego.
Jak na razie nie widać żadnych efektów. Na razie.
Pozostałał czujny i nieruchomy. Może po prostu każdy był pogrążony w silnym śnie?
Na to wychodzi, bo czekasz już godzinę i nic.
Ostrożnie rozejrzał się za źródłami tutejszego światła.
Wszyscy śpią, więc są to jedynie pochodnie przy bramie.
Ruszył, by je zgasić.