Plugawe Ziemie
- 
 Taczkajestfajna TaczkajestfajnaGromash jak zwykle patrolował teren wokół tymczasowego obozu, jeździł na wargu bitewnym, razem z dwoma zwiadowcami oraz kilkoma wojownikami. Zajęcie bardzo pożyteczne, bo w sytuacji obrony obozu nawet zwykły pagórek może pomóc w walce. 
 ‐Pojedźcie się rozejrzeć dalej, musimy być pewni, czy nie ma wrogów w pobliżu. ‐ Rozkazał zwiadowcom oraz wojownikom, sam postanowił wrócić do obozu.
- 
- 
 Kuba1001 Kuba1001Vader: 
 Rzeczywiście, gdy z ostatniego trupa uleciało życie, tak samo i Ciebie opuścił stres.
 Omeg:
 Chochlik, jak to już miał w zwyczaju, zaczął strzelać na około nerwowym wzrokiem.
 ‐ Co to za miejsce? Gdzie jesteśmy, panie? ‐ spytał i pociągnął. ‐ Śmierdzi tu wilgocią i Urukiem.
 Taczka:
 Pokiwali głowami lub w jakiś inny sposób okazali zrozumienie rozkazu, a potem oddalili się w różnych kierunkach, aby maksymalnie zwiększyć obszar poszukiwań. Ty zaś spokojnie wracałeś do obozu, dopóki Twój Warg nie stanął jak wryty, a to z racji tego, że chyba coś wyczuł.
 Wiewiur:
 //Coś mi w głowie świta.
 Chcesz tu jeszcze zamarudzić czy przenosimy akcję?//
- 
- 
- 
- 
- 
 Kuba1001 Kuba1001Wiewiur: 
 //Ur czy Minteled?//
 Vader:
 Wszyscy, którzy tam byli? Tak. Niby lipa, ale plus jest taki, że z każdą chwilą dostarczano nowych, którzy nie byli tymi, jakich szukaliście.
 Taczka:
 Warknął i kłapnął wielkimi szczękami, a potem pobiegł tak szybko, jak nigdy. Oczywiście, nie było szans, abyś wypadł przez to z siodła, lecz i tak poczułeś pęd jego galopu.
 Omeg:
 ‐ Hura. ‐ odparł, a wesołości w jego głosie było tyle, ile zapachu lawendy w powietrzu. Mimo to, jego twarz zaczęła się po chwili rozjaśniać, aż w końcu pojawił się na niej szeroki uśmiech. ‐ Demony. Mają tu inne Demony! ‐ powiedział i zaklaskał w dłonie. ‐ A chyba nawet inne Chochliki!
- 
- 
- 
- 
- 
 Kuba1001 Kuba1001Omeg: 
 ‐ Nie w tym pokoju, Ty durn… panie. ‐ odparł Tephenis, z trudem się hamując (lub to zaklęcie wiążące go z figurką zrobiło to za niego). ‐ Ale gdzieś tu, niedaleko.
 Sztylet zaś miałeś pod ręką, choć gdyby porównać to do Demona to właściwie byłoby marną obroną, jeśli nie żadną.
 Taczka:
 Był to dobry ruch, bo rzeczywiście przyspieszył i w sumie to nie pamiętasz, czy kiedykolwiek biegł tam szybko z tak wielkim balastem na grzbiecie.
 Wiewiur:
 ///KKK, potem zacznę.//
 Vader:
 Zabawa została przerwana głośnym okrzykiem, który obwieścił ni mniej, ni więcej, że w końcu znaleźliście odpowiednią osobę.
- 
- 
- 
 Kuba1001 Kuba1001Vader: 
 //Jaka jedna?//
 Taczka:
 Zaprowadził w sumie na wydmę, a stamtąd rozciągał się widok na małe punkciki, które były zapewne jakimiś ludźmi lub kimś w ten deseń. Nie dość, że dobra okazja do zarobku, to jeszcze możesz pozbyć się potencjalnych intruzów. Ludzie mówią na to kulminacja, czy jakoś tak.
- 
- 
- 
- 
 Kuba1001 Kuba1001Vader: 
 //A to nie było tak, że szukaliście tylko jednej?//
 Omeg:
 ‐ Nie wiem, ale to Plugawe Ziemie, prawda? Chochlików tu mnóstwo, nic dziwnego, że nałapali, choćby na składniki alchemiczne. A inne Demony… Kilka Rogatych, to na pewno, więcej nie wiem, choć czuję jakąś inną… Mroczną obecność.
 Taczka:
 To było coś pomiędzy, a więc spora karawana kupiecka. Tymczasem powróciłeś do obozu, teraz nic tylko zebrać kilku ludzi, co może być problemem: Z racji tego, że wszyscy zielonoskórzy siedzą i się opi***alają to pewnie każdy będzie chciał się z Wami wybrać.
 

 
  
 